W środę 15 grudnia w KCK wielkie wydarzenie. Po raz pierwszy w Kielcach wystąpi słynny Moscow City Ballet. Ten jeden z najsłynniejszych światowych zespołów baletowych pokaże premierowe wykonanie „Romea i Julii”. Światowe tournée Rosjan rozpocząć się miało w Hongkongu, ale ostatecznie wybrano Lublin.W miniony poniedziałek rosyjscy artyści występem w tamtejszej hali MOSiR po raz pierwszy poza swoją ojczyzną pokazali „Romea i Julię”. Widowisko obejrzał komplet publiczności – 1200 osób. Już w środę ten wyjątkowy spektakl będziemy mogli zobaczyć w Kieleckim Centrum Kultury.
„Romeo i Julia” do muzyki Sergiusza Prokofiewa to trzygodzinne widowisko w trzech aktach. W głównych rolach zobaczymy Tatianę Krasnową i Michaiła Michajlowa, którzy po raz pierwszy w karierze wcielili się w postacie słynnych kochanków.
Moscow City Ballet istnieje 16 lat. Występują w nim absolwenci najlepszych szkół choreograficznych Rosji i Ukrainy. Jego założycielem jest Wiktor Smirnow-Golowanow, dawny solista Teatru Bolszoj z 20-letnim stażem oraz były szef baletmistrzów Opery Narodowej i Baletu w Odessie. Grupa składa się z 55 tancerzy. Znana jest ze swojej perfekcji opartej na tradycji rosyjskiej szkole baletu klasycznego. Sukces zespołu jest zasługą ciągłych prób oraz doskonałej spójności choreograficznej.
Moscow City Ballet międzynarodową karierę rozpoczął w 1989 roku występem w Seulu. Od tego czasu stał się najczęściej podróżującym składem baletowym na świecie. Swoje spektakle rosyjscy tancerze pokazywali w kilkudziesięciu krajach praktycznie na wszystkich kontynentach. Tylko w samej Wielkiej Brytanii przez ostatnich 13 lat zespół dał ponad 1300 spektakli. Rok temu Moscow City Ballet po raz pierwszy wystąpił w Polsce – podczas 7 spektakli sale wypełnione były po brzegi. Teraz wystąpi w 11 polskich miastach, w tym po raz pierwszy w Kielcach.
Zainteresowanie występem w KCK jest ogromne. Dlatego w środę spektakl „Romeo i Julia” pokazany zostanie dwukrotnie – o godz. 16 i 20.30. Bilety, w zależności od miejsc, kosztują 70, 90 i 110 zł.
Paweł Słupski Gazeta Wyborcza