Monitoring w dyskotekach?

Urząd Miasta odebrał właścicielowi dyskoteki Galaktyka licencję na organizowanie imprez masowych. Urzędnicy chcą też, aby kieleckie dyskoteki znalazły się na liście obiektów wymagających szczególnych zabezpieczeń. Oprócz tego, Urząd Miasta zwrócił się do wojewody kieleckiego o umieszczenie kieleckich dyskotek na liście obiektów wymagających szczególnego zabezpieczenia. Oznacza to, że w dyskotekach powinien pojawić się m.in. monitoring.Powodem cofnięcia koncesji jest podejrzenie o złamanie warunków zezwolenia na organizowanie imprez masowych. Miało się to stać podczas feralnej zabawy w nocy z 10 na 11 kwietnia, kiedy to zginął 23-letni student ugodzony nożem, a dwaj inni uczestnicy dyskoteki odnieśli rany. Morderstwo w Galaktyce odbiło się szerokim echem. Na ubiegłotygodniowym marszu przeciw przemocy cztery tysiące młodych ludzi uczciło śmierć studenta. Prezydent Wojciech Lubawski zapowiedział zdecydowane działania. Decyzja o odebraniu koncesji zapadła w piątek. – To jest stan wyższej konieczności. Zakazujemy właścicielowi organizowania imprez powyżej 300 osób – mówi Andrzej Sygut, wiceprezydent Kielc.

Zdaniem Andrzeja Martosia, dyrektora wydziału zarządzania kryzysowego Świętokrzyskiego Urzędu Wojewódzkiego, taka decyzja jest możliwa w ramach ustawy z 1997 roku o bezpieczeństwie imprez masowych. – Ta ustawa dotyczy obiektów, gdzie istnieje obawa występowania aktów przemocy i agresji. Nakłada ona na ich właścicieli obowiązek monitoringu, który rejestruje obraz i dźwięk – tłumaczy dyrektor Martoś. Taka lista zagrożonych obiektów już istnieje. Są na niej m.in. stadiony Kolportera Korony i KSZO oraz amfiteatr na Kadzielni. Do tej pory nie było na niej żadnej dyskoteki.

Decyzja Urzędu Miasta nie zaskoczyła Józefa Szymańskiego, właściciela Galaktyki. – Już powoli mam tego dosyć. Zbieram baty za wszystko – mówi. Po cofnięciu koncesji dalej będzie organizował dyskoteki, tyle że mniejsze, do 300 osób (na to nie trzeba zezwolenia). Krytykuje też pomysł umieszczenia dyskotek na liście obiektów zagrożonych. – Kto chodzi na dyskoteki, ten wie, że gra świateł, stroboskopy i zadymienie sprawiają, że nie widać osoby, która tańczy metr obok. Monitoring na niewiele się zda w tej sytuacji – przekonuje. Jego zdaniem, sposobem na zwalczenie agresji jest zaostrzenie kar. – Teraz, jak znajdziemy u kogoś nóż, to nic nie możemy mu zrobić. On jeszcze mówi, że musimy mu go oddać. Gdyby była za to kara, inaczej by się się rozmawiało z takim człowiekiem – podkreśla. Dodaje, że po ostatnich wydarzeniach złożył nawet w urzędzie pismo ze swoimi wnioskami.

notatka: Piotra Burda Gazeta Wyborcza