Święta Bożego Narodzenia obrosły przez wieki w przeróżne zwyczaje i obyczaje, które można podzielić na ściśle religijne (pasterka, wigilia) i świeckie; ale w Wigilię mamy już obie formy występujące razem, wzajemnie się uzupełniające. Trudno więc niekiedy te dwie sfery oddzielić od siebie. Wszystko jednak podlega jednemu dominującemu faktowi, mianowicie narodzeniu Syna Bożego dla zbawienia świata; dla odkupienia człowieka. Może dlatego Boże Narodzenie nazywamy świętami pokoju?W kolędach śpiewamy: chwała na wysokości Bogu, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli. Powstaje pytanie: jacy lub którzy to są ludzie dobrej woli? Może Ci, którzy czynią pokój? Może ci, którzy pocieszają strapionych? Może ci, którzy czynią sprawiedliwość? Może ci, którzy łagodzą obyczaje? Może ci, którzy czynią sobie ziemię poddaną przez pracę? A może wszyscy razem lub jeden, który to wszystko czyni?
Te święta przypominają, co znaczy być człowiekiem, bo przecież Bóg przybrał ludzką postać.
Jedna z najpiękniejszych polskich kolęd, powstała w XVIII w.: „Bóg się rodzi” – odeszła od konwencji w opisie zdarzenia, od stereotypu wypełnionego pasterzami, gwiazdą, aniołami, śpiewem, bydłem, mędrcami ze Wschodu (wtedy podobno bywali tam jeszcze mędrcy), a pokazuje nam paradoks tego faktu. Paradoks, bo pełno w nim sprzeczności:
Bóg się rodzi – moc truchleje;
Pan niebiosów – obnażony;
Ogień krzepnie – blask ciemnieje;
Ma granice – nieskończony;
Wzgardzony – okryty chwałą;
To rzecz nie do pojęcia: po co i do kogo przyszedł? Jaką przyniósł kolędę? Ówcześni ludzie niewiele zauważyli i nie przyjęli go do żadnej gospody, więc narodził się w stajni, ubóstwie i chłodzie. Gdyby powiedział, że przyszedł z miłości do człowieka, pewnie też wzruszono by ramionami, bo po co komu Jego miłość? Zwłaszcza że ogranicza ona wolność, stawia wymagania i nic konkretnego za to nie daje. Kapitalne wręcz pytania znajdujemy w znanej góralskiej pastorałce: czy nie lepiej byłoby siedzieć tobie w niebie? tam jadałeś placuszki z czarnuszką i miodem; tam spijałeś słodkie małmazyje… tu cierpisz głód, spijasz łzy, drżysz z zimna… Po co przyszedłeś? Odpowiedź: wszystko dla ciebie człowieku… Kto w to uwierzy? Jak dawniej, tak i teraz przychodzi do swoich, a oni go nie przyjmują; jak dawniej, tak i teraz nie ma gdzie głowy skłonić…
Książę pokoju przychodzi do nas w tę cichą, świętą noc i pokój niesie ludziom wszem…
Stanisław Żak Gazeta Wyborcza