Kolekcja z historii Kielc na sprzedaż

Czy miasto powinno wyłożyć pieniądze i kupić liczącą pięć tysięcy eksponatów kolekcję dokumentującą historię Kielc? Dostojnicy miejscy zgodnym chórem twierdzą, że tak? Jest tylko jedno małe „ale” – nie ma pieniędzy na ten cel. Ponad pięć tysięcy archiwaliów dokumentujących historię miasta zgromadził kielecki antykwariusz January Glibowski. Zbiera je od 28 lat. Teraz musi sprzedać kolekcję. – Nie chciałbym jej dzielić, a mam kupców tylko na pojedyncze eksponaty – mówi.Dokumenty, fotografie i pocztówki pochodzą z różnych źródeł, na przykład giełd staroci, ale kupował je też od prywatnych kolekcjonerów. – To była moja pasja i nie żałowałem na to pieniędzy – podkreśla antykwariusz.

Wśród eksponatów jest wiele fotografii, a najstarsze pochodzą z początków ubiegłego stulecia. – Mam dużą kolekcję zdjęć dzieci z zabawkami, które rodzice robili na pamiątkę w zakładzie fotograficznym studia Moderne i znanego kieleckiego fotografa Adama Badziana. Są zdjęcia Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”, fotografia Józefa Piłsudskiego z autografem podarowanym dla 4. Pułku Piechoty Legionów. Mam nigdzie niepokazywane zdjęcia z uroczystego odsłonięcia Pomnika Niepodległości przed dworcem PKP, z kieleckich balów i rautów – wylicza antykwariusz.

W zbiorach są też kartki na żywność z okresu II wojny światowej, legitymacje szkolne, np. Zygmunta Chmielewskiego kierującego Towarzystwem Gimnastycznym „Sokół”, zbiorowe zdjęcie oficerów i podoficerów 4. PP Legionów, zaproszenia, obwieszczenia. – Bardzo wartościową rzeczą jest album z podpisami nauczycieli z całego regionu. W 1938 roku chcieli nadać tytuł honorowy członka Związku Nauczycielstwa Polskiego wdowie po marszałku Józefie Piłsudskim. Ona tytułu nie przyjęła, bo nie chciała angażować się w politykę. Album ktoś przechował przez całą okupację. Gdyby trafił w ręce gestapo, byłby to wyrok na niemal całą inteligencję kielecką – opowiada Glibowski.

Podkreśla, że gdyby nie okoliczności, na pewno nie pozbywałby się kolekcji. – Jestem w trudnej sytuacji życiowej, dopadła mnie choroba, chcę jakoś zabezpieczyć dzieci – zaznacza.

Z propozycją odkupienia zbiorów zwrócił się do prezydenta Wojciecha Lubawskiego. – Pomyślałem, że może miasto zechce je zatrzymać – dodaje.

Zdaniem prezydenta kolekcja powinna zostać w mieście, ale jak zwykle problemem są pieniądze.

– Zanim podejmiemy jakieś decyzje, musimy znać jej wartość. Gotowi jesteśmy zamówić jej wycenę – mówi Lubawski.

O tym, że warto poszukać na ten cel funduszy, przekonany jest przewodniczący Rady Miejskiej Marek Piotrowicz. – Na koniec roku w budżecie zawsze zostaje nieco pieniędzy, choćby z oszczędności na inwestycjach. Ja na pewno zachęcałbym kolegów radnych, by zgodzili się na kupno tych zbiorów – mówi. Tym bardziej że od wielu lat w planach jest utworzenie Muzeum Historii Kielc. Sprawa rozbija się o brak budynku, ale mając zbiory, o wiele łatwiej myśleć o obiekcie – podkreśla. Dodaje, że dwa lata temu miasto odkupiło od prywatnego kolekcjonera pocztówki z widokami starych Kielc. – Na razie przekazaliśmy je do biblioteki Akademii Świętokrzyskiej – przywołuje przykład Piotrowicz.

Podobne zdanie ma dr Jan Główka, kierownik działu historii Muzeum Narodowego. – Takie zbiory do czasu znalezienia dla nich odpowiedniego miejsca można zmagazynować. Później zdecydować, czy utworzyć stałą wystawę dotyczącą historii miasta, czy wydzielić w muzeum oddział temu poświęcony – mówi.

Dodaje, że muzeum od kilku lat praktycznie nie ma środków na takie zakupy i raczej nie ma co liczyć, że mogłoby odkupić kolekcję. – Opieramy się na ofiarodawcach – zaznacza dr Główka.

Prezydent Lubawski zapowiada, że w przyszłym tygodniu zdecyduje, czy zamówi wycenę archiwaliów.

Joanna Gergont
Gazeta Wyborcza