Kieleckie powietrze

Wbrew pozorom powietrze na terenach zielonych w Kielcach wcale nie jest najzdrowsze. Wyniki badań nie pozostawiają złudzeń – nad zalewem truje nas kadm i miedź, w parku miejskim rakotwórcze substancje.– Na razie w maskach gazowych chodzić nie trzeba – uspokaja profesor Marek Jóźwiak z Instytutu Geografii Akademii Świętokrzyskiej.

W lipcu ubiegłego roku w dziesięciu punktach miasta naukowcy rozmieścili porosty przywiezione z Pojezierza Ełckiego. – Porost o nazwie pustułka pęcherzykowata jest idealny do badań, bo bardzo dobrze chłonie wilgoć i inne składniki powietrza – tłumaczy prof. Jóźwiak. Dodaje, że to nowatorski sposób. – Do tej pory nasze badania, na przykład w Świętokrzyskim Parku Narodowym, ustalały skład zanieczyszczonego powietrza, ale nigdy to, jak wpływa ono na żywe organizmy – podkreśla prof. Jóźwiak.

Wyniki nie są zbyt optymistyczne. Okazuje się, że na przykład największe zanieczyszczenie miedzią jest na osiedlu Bocianek, osiedlu XXV-lecia, a także na skrzyżowaniu ulic Jesionowej, Warszawskiej i Świętokrzyskiej. Jednak najbardziej zagrożony tym metalem jest zalew kielecki i osiedle Ślichowice.

Drugim w kolejności metalem ciężkim, który wyjątkowo szkodzi kielczanom, jest ołów. Jego najwyższe stężenie jest na osiedlu Świętokrzyskim i XXV-lecia. Spora ilość kadmu pojawiła się nad zalewem kieleckim oraz na os. Świętokrzyskim.

Cynk stanowi najmniejsze zagrożenie. W nieznacznej ilości pojawił się na skrzyżowaniach ulic Jesionowej z Warszawską i Świętokrzyską oraz Źródłowej z Manifestu Lipcowego i Sandomierską.

Wielu kielczan lubi wypoczywać, spacerując po miejskim parku. Myślą, że z racji dużej ilości zieleni powietrze jest tam zdrowsze. Nic z tego. Okazuje się, że w parku miejskim występuje największe stężenie rakotwórczego czynnika WWA (wielopierścieniowe węglowodory, czyli rakotwórcze substancje, które przedostają się do organizmów żywych). Podobnie jest na osiedlach Barwinek i Ślichowice.

Skąd rakotwórczy czynnik w parku? – To wszystko przez koparkę, która ostatnio tam pracowała – odpowiada Jóźwiak. – Przede wszystkim ze względu na rozbudowane korzenie prace powinny być prowadzone łopatami. Ale skoro już tam wjechała koparka, to mamy skutki uboczne. Jej spaliny spowodowały, że mamy duże stężenie WWA – tłumaczy.

Miedź nad kieleckim zalewem to też sprawka spalin samochodowych. – To przecież jedna z najruchliwszych kieleckich ulic – uzasadnia profesor.

Teraz badania trwają na Białogonie.

– Na razie o konkretach nie chcę mówić, bo dokładne wyniku będą znane w grudniu. Jednak dotychczasowe badania wskazują na poważne zanieczyszczenie w tej części miasta – zdradza geograf.

Jak badali stopień zanieczyszczeń

Próbki pustułki pęcherzykowatej (Hypogymnia physodes) z Puszczy Boreckiej przymocowano do drzew. Po dwóch miesiącach ich plecha została poddana analizie chemicznej, co pozwoliło określić jej zawartość. Wyniki zostały porównane z próbką „zero”, którą przebadano przed umieszczeniem jej na drzewie. Cały cykl powtórzono kilka razy. Porosty umieszczono na kieleckich osiedlach, skrzyżowaniach oraz w parku miejskim i nad kieleckim zalewem.

Ewelina Łuczka Gazeta Wyborcza