Czyj jest pielgrzym Emeryk?

W prywatnych rękach znalazła się działka w Nowej Słupi, na której stoi kilkusetletnia rzeźba Emeryka. Obecny właściciel kupił ją od swojego sąsiada. Tymczasem Świętokrzyski Park Narodowy twierdzi, że grunt z kamiennym Pielgrzymem od dziesięcioleci należał do skarbu państwa. Czy doszło do sfałszowania dokumentów? Zagadkę wyjaśnia Sąd Rejonowy w Ostrowcu Świętokrzyskim.W zimowe przedpołudnie Emeryk wygląda dość posępnie. Wokół nie ma żywego ducha, budy sprzedawców pamiątek świecą pustkami, a kamienną rzeźbę ktoś pomalował sprayem.

– Chuligani, takich nie upilnujesz – machają rękami miesz-kańcy Nowej Słupi. Ale bez Emeryka nie wyobrażają sobie swojej miejscowości. Owiana legendą postać, która powstała prawdopodobnie ok. XIV w., tworzy klimat tego miejsca. O Emeryku ostatnio głośno jednak z zupełnie innych powodów – o prawo własności do działki, na której stoi kultowa rzeźba, walczą Świętokrzyski Park Narodowy i prywatny właściciel. Kto jest prawowitym właścicielem gruntu i Emeryka – rozstrzygnie sąd w Ostrowcu Świętokrzyskim.

Sfałszowane dokumenty?
Albert Łojek z Nowej Słupi działkę o powierzchni 463 me-trów kw., na której stoi Emeryk, kupił w 1995 r. od Mirosława Kostrzewy. – Tu są mapy gruntów i akt notarialny. Wszystko zgodnie z prawem. Przecież nie kupiłem tej ziemi pokątnie na bazarach – mówi, pokazując urzędowe akta.
Mirosław Kostrzewa dowodzi: – Jak sięgam pamięcią, ten grunt zawsze był własnością mojej rodziny, nigdy ani mnie, ani mojemu ojcu nie obiło się o uszy, by ktoś inny rościł sobie do niej prawo. Obok działki z Emerykiem leży inny mój grunt.

Sprzedaż „Emerykowej” działki odbyła się bez większego rozgłosu. Przez kilka lat nikt nie wnosił żadnych pretensji. Do-piero cztery lata później dyrekcja Świętokrzyskiego Parku Na-rodowego stwierdziła, że działka od dziesięcioleci była własno-ścią skarbu państwa.

– Już w 1818 r. bullą papieża Piusa VII nastąpiło przekazanie na rzecz skarbu państwa Królestwa Polskiego gruntów i nieruchomości po klasztorze Benedyktynów na Świętym Krzyżu. Wówczas to założono księgę wieczystą na te dobra – mówi Andrzej Szczocarz, dyrektor Świętokrzyskiego Parku Narodowego. – Tymczasem moi poprzednicy ze zdumieniem odkryli, że na działce, na której stoi Pielgrzym, uwłaszczył się pan K., a potem sprzedał go panu Ł. – Andrzej Szczocarz przezornie używa tylko pierwszych liter nazwisk swoich adwersarzy. Do-daje, że zachodziło podejrzenie sfałszowania dokumentów własnościowych spornej działki, dlatego sprawa trafiła do Prokuratury Rejonowej w Ostrowcu Świętokrzyskim.

Prokuratura jednoznacznie stwierdziła, że dwa urzędowe dokumenty dotyczące działki, na której stoi Emeryk, zostały podrobione. Pierwszy z nich to sporządzona przez biegłego geodetę mapa sytuacyjna gruntów w Nowej Słupi, na której naniesiono niezgodnie z prawdą, że Mirosław Kostrzewa jest właścicielem działki z Emerykiem. Mapa została sfałszowana między wrześniem 1986 a styczniem 1987. Drugi z podrobionych dokumentów, to decyzja Urzędu Gminy w Nowej Słupi z listopada 1986 r. o wydzieleniu z większego obszaru działki z Emerykiem. Posłużono się nią potem przy wpisie do księgi wieczystej potwierdzającym, że Mirosław Kostrzewa jest właścicielem owej działki. Mimo takich stwierdzeń, prokuratura… umorzyła śledztwo. Powód? Opisywane przestępstwa uległy po prostu przedawnieniu. Świętokrzyski Park Narodowy postanowił wówczas wystąpić na drogę powództwa cywilnego.

– Ta bardzo skomplikowana sprawa, obecnie czekamy na opinię biegłego geodety, który ma prześledzić wiele map i rejestrów oraz kolejne zmiany właścicieli działki. Ma być ona goto-wa do końca stycznia – mówi Artur Adamiec, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Kielcach.

Wszyscy chcą Emeryka
Wójt Nowej Słupi Zdzisław Dudzic przyznaje, że mimo iż dokładnie przejrzał dokumenty związane ze sporną działką, to do dziś wielu rzeczy nie rozumie. Nie wierzy w wersję sfałszowania dokumentów, choć nie wyklucza, że któryś z geodetów zajmujących się sprawą popełnił błąd. – Przez wiele lat teren, na którym stoi Emeryk znajdował się w administracji gminy, więc zdziwiłem się, że jego właścicielem jest pan Kostrzewa, a potem pan Łojek – dodaje wójt Dudzic.

Dyrektor ŚPN zapewnia, że będzie walczył o Emeryka: – Muszę dbać o majątek skarbu państwa, ta rzeźba to dobro narodowe, które winno być odpowiednio eksponowane. Nie widzę, aby dobrze się nią opiekowano, zasłaniają ją stragany.

Albert Łojek ripostuje: – Emeryk to skarb narodowy, nikt go nie ruszy, będzie stał tu, gdzie stoi. Chcemy tylko poprawić jego wygląd – zmienić zadaszenie, ułożyć nową podmurówkę. Przez lata nic nie było przy nim robione i dziś bardziej straszy niż reprezentuje Góry Świętokrzyskie.
Wójt Nowej Słupi dodaje, że cierpliwie czeka na wyrok sądu, bo to, co dzieje się teraz nie służy wizerunkowi gminy. – Sprawę trzeba definitywnie wyjaśnić, tym bardziej, że staramy się o wpis Emeryka do rejestru zabytków. Nie obraziłbym się, gdyby okazało się, że sporna działka należy do gminy – dodaje.

Agata Niebudek Echo Dnia