Czy dojdzie do kompromisu między przewoźnikami? Nadal impas w sprawie miejskich przystanków. Zmarznięci pasażerowie wysadzani Bóg wie gdzie psioczą na władze Kielc. Decyzja o zakazie zatrzymywania się prywatnych przewoźników i autobusów PKS na wszystkich przystankach Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji budzi gniew.Zdanie pasażerów podziela policja, uznając, że większym niebezpieczeństwem jest postój busów poza zatoczkami autobusowymi. W pomoc prywatnych przewoźnikom zaangażowali się członkowie Rady Powiatu w Kielcach.
Dlaczego mamy cierpieć?
Codziennie odbieramy telefony od zdenerwowanych pasażerów busów, którzy dotychczas mogli wysiadać na dowolnie wskazanym przystanku Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji, a obecnie wywożeni są na końcowe przystanki przy ulicach Żelaznej i Mielczarskiego w Kielcach.
– Jechałem dzisiaj busem od strony Zagnańska. Dziecko dojeżdżające do szkoły chciało wysiąść przy przystanku koło budynku „Miteksu”. Kierowca nie chciał się zatrzymać, bo stwierdził, że zapłaci wysoką karę, dziecko musiało wysiąść na ulicy Żelaznej i przejść spory kawałek do swojej szkoły. Jestem oburzony tą sytuacją! – zadzwonił do nas czytelnik. – Najlepiej jest wydawać zakazy i nakazy urzędnikom zza biurka! A przecież to utrudnia życie pasażerom. Dlaczego w tej batalii o przystanki nikt nie pomyśli o nas, pasażerach – pyta zdenerwowany człowiek.
Przystankowy problem
O problemie prywatnych przewoźników, którzy nie mogą zatrzymywać się na wszystkich przystankach w Kielcach, pisaliśmy już kilkakrotnie. Spośród 460 w mieście największe batalie toczą się o piętnaście przystanków, które ulokowane są w centrum miasta. Zatrzymywanie się na nich więcej niż jednego przewoźnika, zdaniem Miejskiego Zarządu Dróg, stanowiłoby poważny problem dla bezpieczeństwa ruchu. Z tych przystanków pasażerów mogą zabierać tylko autobusy Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji, czyli przewoźnika, który w ramach przetargu realizuje obecnie zadania gminy na komunikację w mieście. Prywatni przewoźnicy w przypadku zatrzymania się na przystanku, którego nie ma w rozkładzie jazdy i kontroli przez Inspekcję Transportu Drogowego, płaci karę w wysokości trzech tysięcy złotych. Większość „busiarzy” z obawy przed karami stosuje się do tak zwanych embargowych przystanków i wysadza obecnie pasażerów tylko w dozwolonych miejscach.
Lepiej w zatoczce
W starania o rozwiązanie problemów z przystankami włączyła się Rada Powiatu Ziemskiego w Kielcach. Wiceprzewodniczący rady Lucjan Pietrzczyk powiedział nam, że wraz z innymi członkami rady będą podejmowali starania o wyjaśnienie tej sprawy.
– Chcemy spotkać się z Radą Miejską z Kielc i dociec, czemu na całej sytuacji muszą cierpieć pasażerowie – powiedział nam Lucjan Pietrzczyk. – Mamy bardzo dużo sygnałów od mieszkańców powiatu, którzy muszą płacić za dojazd do pracy i później przesiadać się w dodatkowy autobus MPK. To za dużo kosztuje i im nie odpowiada.
Najważniejszym argumentem, który podnoszony jest w tej dyskusji przez Miejski Zarząd Dróg, jest zapewnienie bezpieczeństwa w mieście, a jego zdaniem byłoby to niemożliwe, gdyby na zatłoczonych i przeciążonych przystankach zatrzymywali się dodatkowo po kilkanaście busów. Policjanci świętokrzyskiej „drogówki”, pytani o bezpieczeństwo przejazdu i pasażerów, odpowiadają:
– W sytuacji, kiedy kierowcy busów zatrzymują się na światłach czy na przejściu dla pieszych, chyba lepszym i zdecydowanie bezpieczniejszym wyjściem byłoby umożliwić im wjazdy na wszystkie przystanki w mieście.
Chodzi o bezpieczeństwo
W dyskusji o przystankach nie brakuje także słów krytyki pod adresem prywatnych przewoźników. Odnoszą się one właśnie do zatrzymywania się w niedozwolonych miejscach oraz przeładowania pojazdów. Inspekcja Transportu Drogowego bardzo aktywnie w ciągu ostatnich kilku miesięcy kontroluje pojazdy zajmujące się przewozem osób. Tylko w ostatnim kwartale wydano decyzje administracyjne na łączną kwotę 155 tysięcy złotych.
– Nasi inspektorzy sprawdzają zgodność rozkładu jazdy z postojami na danym przystanku. Jeżeli to się nie zgadza, wydajemy decyzję o ukaraniu danego przewoźnika. Według zapisów ustawy o transporcie drogowym kara wynosi trzy tysiące złotych – powiedziała nam Renata Strachowska, rzecznik prasowy Wojewódzkiego Inspektoratu Transportu Drogowego w Kielcach. – Naszym zdaniem kierowcy busów mogą stanowić zagrożenie dla bezpiecznego ruchu, co nie znaczy, że na przykład w mniejszym stopniu stanowią go kierowcy PKS czy nawet kierowcy MPK, których również kontrolujemy.
Na razie w postawie Miejskiego Zarządu Dróg w Kielcach nic się nie zmieniło. Oczekiwane jest orzeczenie w sprawie odwołania się od decyzji Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta, który nałożył na miasto karę w wysokości 40 tysięcy złotych właśnie za stworzenie swoistego monopolu na niektóre przystanki w mieście.
– Gdyby decyzja była niekorzystna, nadal będziemy się od niej odwoływać – stwierdził Piotr Wójcik, dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg w Kielcach. – Nam naprawdę chodzi tylko o bezpieczeństwo w mieście – podkreśla Piotr Wójcik.