Anioł Parkowy przez kilka tygodni wisiał w Faktorii. Aż jednego dnia przyszła tam pewna kobieta. Ujrzała obraz i krzyknęła: – To moja córka. Ten anioł to moje dziecko! Nie wahając się ani chwili, kupiła obraz. Anioły znów są w modzie, wokół nas jest ich coraz więcej w galeriach, sklepach, w naszych domach. Czy kupiony w galerii gipsowy aniołek sprawi, że będziemy pod dobrą opieką?– Na pewno tak. Trzeba tylko mocno uwierzyć, że dobro dzieje się za jego przyczyną – mówi Grzegorz Degejda, właściciel kieleckiego Magazynu Sztuki Faktoria.
Figurki aniołów od dawna nie schodzą z okien jego galerii, bo jak twierdzi moda na nie nie przemija. – Te rzeźbione w drewnie, kute w kamieniu anioły są surowe, groźne. Walczą z demonami, często w dłoniach dzierżą miecz, który ma nam przypominać o karze, jaka nas może spotkać za niegodne postępki – mówi Degejda.
Dodaje, że w ostatnim czasie akurat ta forma sztuki jest nieco w odwodzie. Ludzie nie chcą się bać, nie chcą myśleć o tym, że zło istnieje, o karach, groźbach, agresji. Wystarczająco dużo jest jej na co dzień. Chętniej więc sięgają po radosne cherubinki z pucołowatymi buźkami. – Wiara w moc aniołów jest próbą ucieczki od szalonego świata mediów, cywilizacji komputerów, gdzie niemal wszystko można wytłumaczyć, zmierzyć, sprawdzić – podkreśla Degejda. A artyści wyczuli tę potrzebę. Bez większego ryzyka można chyba powiedzieć, że niemal każdy ma na swoim koncie pracę, której motywem jest anioł.
– Anioły szczególnie umiłowała sobie Aleksandra Makowska, której grafiki i pastele z aniołami biją rekordy popularności. O jej grafikę Anioł Parkowy, którą zrobiła dwa lata temu, wciąż dopytują się ludzie. Niedawno Ola namalowała na jej podstawie pastel – mówi właściciel Factorii. Na obrazach Makowskiej anioły są wszędzie. Siedzą na płocie, na ławce w parku, przed domem na schodach, czasami na drzewie, wpatrzone w dal, grające na trąbce. Są poważne, ale nie smutne. – Skłaniają do refleksji, ale takiej ciepłej – podkreśla Degejda i dodaje, że z grafiką Anioł Parkowy wiąże się pewna opowieść. Dosyć dawno do galerii zaszła pewna kobieta, która ujrzała pracę Oli Makowskiej. – To moja córka. Ten anioł to moje dziecko! – wykrzyknęła. Natychmiast kupiła obraz, który do złudzenia przypominał jej córeczkę, i stała się stałą klientką Factorii – opowiada Degejda.
W galeriach mnóstwo jest aniołów ze szkła witrażowego. – Modne są nie tylko tematy, ale i materiały. Od kilku lat powodzeniem cieszy się łączenie szkła i metalu, a w ostatnim czasie mamy renesans szkła witrażowego – twierdzi właściciel Factorii. W galerii można kupić prace Tomasza Migonia, który tworzy cykle pod nazwą „Aniołki, dobre duszki”. Są przeróżne. Z metalu „utkane” są trąbki, w które dmą aniołki, książki, które czytają, kwiatki, kielichy. Postać tworzy różnobarwne szkło. Są też aniołki, które można zawiesić na specjalnym metalowym drzewku. Taka „galanteria artystyczna” może cały rok zdobić mieszkanie.
Niezwykle świąteczny charakter mają aniołki dziergane szydełkiem. Te z kordonka można zawiesić na choince. Są białe, różowe, niebieskie. Mają sukienki w falbanki, obszyte białymi perełkami. – Robi je pani Grażyna Skowron. Nie ma przygotowania plastycznego, ale ogromne wyczucie smaku. Te aniołki cieszą się wielkim powodzeniem wśród naszych klientów. Przypominają czasy, kiedy nasze prababcie i babcie same robiły dekoracje na świąteczne drzewka, a włóczka, kordonek i gałganki były wtedy podstawowym materiałem – mówi Degejda.
Najsurowsze w charakterze, wypalone z gliny anioły są autorstwa Magdaleny Chabior. Tę surowość narzuca nieco materiał, ale jak podkreśla Degejda, tylko od inwencji twórcy zależy, czy postać anioła nawiązuje do tej karzącej, związanej ze sztuką sakralną, czy do motywów anioła opiekuńczego. Anioły Chabior z gipsu z blond włosami przypominają te, które można zobaczyć w kościołach.
Zupełnie odrębną grupę stanowią aniołki, które robi się z myślą o dzieciach.Gipsowe, z ceramiki, drewna, o pucołowatych buźkach, naiwnych twarzyczkach, w kolorowych szatkach. Z misiami, książeczkami, harmonijkami. Bogactwo kolorów i wzorów zachwyca. Zdaniem Grzegorza Degejdy, w pokoju dziecka nie może zabraknąć aniołka. – Każdy z nas potrzebuje opiekuńczego anioła, który by nas wspierał, dodawał mocy i pozwalał wierzyć, że ktoś nad nami sprawuje pieczę. A największej troski i opieki potrzebują dzieci. Powinniśmy podarować dziecku takiego aniołka i opowiedzieć mu, że będzie go strzegł, pilnował i dbał, by nic złego mu się nie przydarzyło. Wiem, jakie to ważne, bo do dziś pamiętam obrazek, jaki dostałem na komunię, gdzie Anioł Stróż przeprowadza dzieci przez most, pod którym płynie niebezpieczna rzeka. Ten obraz pozostał w moim sercu. Myślę, że każdy z nas nosi podobny – mówi Degejda i dodaje: – Ale nie zapomnijmy, że to my jesteśmy dla dzieci tymi prawdziwymi aniołami.
Joanna Gergont – Gazeta Wyborcza