Przypudrowana różem brzoskwinia, groszek z modeliny czy budyń zamiast mozzarelli – fotografowie stosują sztuczki, by zdjęcia jedzenia przyciągały uwagę – kreują produkt idealny. Socjolodzy komentują: klient lubi rzeczy ładne, jak marzenie.Jedna z socjologicznych teorii konsumpcji tłumaczy fenomen reklamy, a co za tym idzie, potrzebę fotografii produktu, w tym jedzenia. – Kiedyś w sklepach rządził sprzedawca. To on zachwalał produkty, które klient kupował – tłumaczy dr Grzegorz Makowski, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego. – Z chwilą pojawienia się samoobsługi, produkty muszą mówić same za siebie.
– Na sklepowej półce jest dziś 50 rodzajów sera, a każdy z nich ma się odróżniać. Dzięki opakowaniom, hasłom, reklamom – wyjaśnia dr Makowski. Nad tym, by pomidor wydawał się ładniejszy, pracują fotografowie i styliści, którzy zajmują się foodstylingiem.
Mierzenie się z materią
– To połączenie estetyki, stylistyki, plastyki i fotografii – mówi stylistka Ewa Gębska, która współpracowała przy sesjach i filmach m.in. z KFC, Pizza Hut, McDonald’s, Pudliszkami, Pilsnerem czy Gingers. Foodstyling, czyli sposób ułożenia artykułów do sesji w pismach i reklamach, ma dwa nurty. – Niemieckie wzorce to idealne produkty, wyglądające jak z plastiku, aż nierzeczywiste – tłumaczy Gębska.
Aranżacja „po francusku” jest bardziej naturalna, z miękkim światłem i mniejszym kontrastem kolorów. – Ten trend dominuje na rynku. Jeszcze kilka lat temu Londyn był europejskim centrum fotografii i stylizacji spożywczej. – Dziś foodstyling prężnie się rozwija w Polsce – dodaje Gębska.
Potwierdza to Andrzej Zygmuntowicz, który d 18 lat fotografuje produkty m.in. dla firm McDonald’s, Knorr, Winiary czy Sokołów.
– Mam swoje studio i stylistę Ireneusza Winnickiego – mówi. Jego zdjęcia pojawiły się w ponad 100 książkach i przeszło tysiącu dziennikarskich publikacji. W pracowni ma ponad 5 tys. rekwizytów: garnków, talerzy, sztućców i dekoracji. Dostaje przepis i sam szuka artykułów niezbędnych do potrawy. – Kuchnia jest obok – mówi. Przyznaje, że miłość do gotowania bardzo się w pracy przydaje.
Gosia Dorsz, stylistka, która współpracowała m.in. z dwutygodnikiem „Gala”, najbardziej lubi pracę kreatywną. Sesje z góry przygotowane przez agencje reklamowe nie są tak ciekawe jak te, w których fotograf i stylista sami o wszystkim decydują. – Otrzymuję przepis i szukam modelek. Potrafię godzinami chodzić po sklepach i straganach – opowiada.
– Najważniejsze to zgrany duet. Fotograf potrzebuje stylisty i na odwrót – dodaje. Sama współpracuje z Bartoszem Makowskim ze studia Fotofabryka w Warszawie.
Spożywcze modelki
– Przy fotografii ludzi w grę wchodzą emocje, które zwracają uwagę. Przy fotografii przedmiotu ustawienie go, oświetlenie i dekoracja to wyzwanie. – mówi Przemysław Rombel, fotograf i właściciel banku zdjęć digitalphoto.pl
– Modelki są najważniejsze: dorodne owoce, warzywa – precyzuje Gosia Dorsz. Bartosz Makowski dwa dni szukał w Warszawie dwóch podobnych, kształtnych papryk.
– Zdarza się, że na gwałt potrzeba kilograma czereśni i sprowadzamy ten skarb z Amsterdamu. W takich sytuacjach trzeba być walecznym – opowiada Gosia Dorsz.
Ale są artykuły, które źle się fotografuje. Bakłażan po ugotowaniu wygląda szpetnie. – Wystarczy polać go olejem i delikatnie się mieni, nabiera koloru – mówi Zygmuntowicz. – Prawdziwym wyzwaniem jest zdjęcie zupy mlecznej z białym ryżem w białym talerzu.
Marchewki dla zachowania koloru gotowane są w oliwie. Ugotowana ryba jest sflaczała i bezkształtna, więc żeby wyglądała ładnie, fotografuje się półsurową. Kurczak też nie może być dopieczony, tylko przyrumieniony i polany sosem.
– Przy fotografii zupy, w której jest kilkanaście składników, najpierw każde warzywo układa się na talerzu i dopiero zalewa zupą, której zresztą są jedynie dwa milimetry – opowiada Zygmuntowicz.
Makijaż i kostium
Jest kilka tricków, które ułatwiają pracę stylistom. – Każdy ma sposoby i nie zdradza ich – mówi Gębska. – Lody na zdjęciu nie są lodami, bo by po chwili stopniały. Używamy twarożku barwionego na odpowiedni odcień – zdradza jednak.
Gosia Dorsz używa materiałów plastycznych i kosmetyków do charakteryzacji. Aby uzyskać efekt ociekającego wodą jabłka, Rombel używa gliceryny. – Kiedy spryskamy jabłko wodą, by mieć na nim kropelki, to zaraz ona spłynie i pod przedmiotem utworzy się kałuża. Kropelki z gliceryny są na stałe – mówi.
By owoce miały piękny połysk, modeluje się je światłem. Używa się także kucharskich sposobów. – Przekrojone jabłko po chwili ciemnieje. Wystarczy polać je sokiem z cytryny, by zachowało kolor – dodaje Rombel.
Zygmuntowicz woli naturalne sposoby. – Owoce i warzywa wystarczy wypolerować szmatką, by wyglądały pięknie. Używam prawdziwych sosów, oliwy, świeżych ziół. Gdy zamówienie spada jak grom z jasnego nieba i nie mam produktu, używam modeliny – zdradza. – Raz brakowało w Warszawie świeżego groszku, więc ulepiłem własny.
Gra na tęsknotach
– Zdjęcia jedzenia to trochę przekłamywanie rzeczywistości – mówi Bartosz Makowski, który współpracował z Nestle i Kamisem. Potwierdza to Zygmuntowicz: – Zdjęcia nie motywują dziś do jedzenia, ale do tego, by się przy danym produkcie zatrzymać i wziąć go do koszyka. Liczy się opakowanie.
Według badaczy kultury konsumpcyjnej klient umie się bronić przed chwytami reklamy.
– Przez wypicie jogurtu nie ozdrowiejemy, a dzięki gotowaniu zupy nie polepszymy stosunków rodzinnych. Upraszczając, po jednej stronie barykady są reklamodawcy, po drugiej konsumenci, którzy uczą się poznawać tricki. Uodporniamy się na te podstępy, gdy tego chcemy – tłumaczy Makowski.
– Trzeba pamiętać, że konsument dzięki ładnemu produktowi sam czuje się ładniejszy.