Na ostateczną decyzję w sprawie „amnestii” maturalnej niecierpliwie czekają nie tylko maturzyści, ale także prywatne uczelnie. Wszystko dlatego, że ta grupa maturzystów nie ma szans dostać się na żadną z większych, państwowych uczelni. Takie osoby chętnie przyjęłyby natomiast szkoły prywatne.Wciąż nie ma ministerialnego rozporządzenia w sprawie „amnestii” maturalnej, więc ci, których dotyczy wciąż nie mogą składać wniosków o przyjęcie na studia. To ponad 50 tysięcy młodych ludzi.
Resort edukacji zapewnia, że rozporządzenie wkrótce będzie podpisane, ale wtedy maturzystom zostaną już tylko szkoły niepaństwowe – czyli płatne. Już teraz prywatne uczelnie walczą o studentów. Więcej studentów to dla niepaństwowych uczelni więcej pieniędzy za czesne. Semestr kosztuje tu średnio około 2-3 tys. złotych.
Podpis ministra nie kończy sprawy, bo rozporządzenie musi być jeszcze opublikowane. Oznacza to, że uczniowie dostaną świadectwa maturalne dopiero pod koniec września.
Amnestia maturalna to jeden z najbardziej kontrowersyjnych pomysłów ministra Romana Giertycha. Krytykowany za łamanie zasad nowej matury, jako przepustki na studia, za podważanie autorytetu szkoły, za niesprawiedliwość wobec wszystkich, którzy zdali ją w „przepisowy” sposób. Efekt jest taki, że wiele uczelni już zastanawia się nad zmianą systemu rekrutacji w przyszłym roku.