Pierwsze polskie monety prywatne i srebrne ozdoby odkopano pod Małogoszczem – to jeden z największych skarbów znalezionych w tej części kraju – zachwycają się naukowcy.Skarb znaleziono podczas robót ziemnych przy podłączaniu kanalizacji do domu jednorodzinnego. – W pewnym momencie zauważyłem, że robotnicy coś wybierają. Podszedłem i zobaczyłem jakieś małe monety. Pomyślałem, że to kopiejki i nawet im powiedziałem, żeby się nie bawili, tylko się brali do roboty. Ale w końcu całość pozbieraliśmy, razem z glinianym naczyniem, w którym leżały monety – opowiada mężczyzna, który prosił o anonimowość. Znalezisko przekazał konserwatorowi zabytków. Archeolodzy odnaleźli w tym miejscu jeszcze kilkadziesiąt innych monet.
– Dopiero teraz wiadomo, co to za skarb, bo mamy wynik badań specjalistów z Muzeum Archeologicznego w Krakowie. Jesteśmy bardzo mile zaskoczeni – mówi Andrzej Przychodni ze świętokrzyskiej służby ochrony zabytków, pokazując skarb, który w poniedziałek dotarł do Kielc.
Składają się na niego 407 całych monet i dziewięć fragmentów. Najwięcej jest tzw. denarów krzyżowych wybitych w XI wieku, ale jest też kilka bardzo nietypowych monet. – To najprawdopodobniej denary palatyna Sieciecha, czyli pierwsze prywatne monety w Polsce. Bito je pod koniec XI wieku, za czasów Władysława Hermana – twierdzi Bożena Reyman-Walczak z Muzeum Archeologicznego w Krakowie.
Skarb tworzą też monety bite przez cesarza Ottona I w Italii oraz brakteaty (monety bite tylko z jednej strony) z Węgier. – Najbardziej zaskakująca była jednak dołączona do skarbu lunula, czyli wisiorek. W swojej ponad 30-letniej karierze tak dużej i tak pięknej lunuli jeszcze nie widziałam – podkreśla Reyman-Walczak. Lunula waży 11 g, a cały skarb – ok. 700 g. Reyman-Walczak twierdzi, że z relacji Ibrahima ibn Jakuba, żyjącego pod koniec X wieku arabskiego kupca, kronikarza, podróżnika i szpiega, wynika, że można było za to kupić 4,5 tys. kur. Z kolei na podstawie danych z „Prawdy Ruskiej” (średniowieczny spis praw Rusi Kijowskiej) można się dowiedzieć, że tyle monet kosztowało dwóch niewolników w Rusi południowej.
– To bardzo ważne odkrycie. Ewenementem jest nie tylko wielkość, ale również fakt, że odnaleziono go w całości. Dzięki temu można go precyzyjnie datować na koniec XI wieku. A to zdarza się już bardzo rzadko – mówi Reyman-Walczak.
Skarb trafi do Muzeum Historii Kielc. Wojewódzki konserwator zabytków zapowiada wystąpienie o nagrodę dla znalazcy.
Marcin Sztandera Gazeta Wyborcza