Zastanawiałem się ostatnio, co może łączyć dwie zbliżone wielkością do siebie liczby, ale określające dwa zupełnie różne zjawiska. Pierwsza liczba mówi, że już ponad milion Polaków ma problemy natury psychicznej, co daje trzy procent całej populacji.Potocznie więc – albo po cichu, tak na użytek domowy – moglibyśmy powiedzieć, że co trzydziesty z nas jest wariatem. I nie boję się tego słowa, tym bardziej że bez zmrużenia oka z wielu powodów mógłbym go użyć także w odniesieniu do własnej osoby.
Druga liczba informuje, że od momentu wstąpienia Polski do UE, czyli w ciągu zaledwie dwóch lat, 1 milion 120 tysięcy Polaków wyjechało szukać szczęścia i układać sobie życie za granicą. Liczba ta stanowi także trzy procent populacji naszego narodu.
I tak sobie pomyślałem, że skoro liczba obywateli, potocznie nazywanych wariatami, jest prawie identyczna z liczbą osób, które opuściły w ostatnich latach naszą piękną, spokojną, przyjazną dla odmienności i różnorodności poglądów, gustów, wrażliwości estetycznej, dostatnią ojczyznę, to można domniemywać, że najprawdopodobniej były to właśnie osobniki, których można by określić jako wariatów właśnie.
Bo któż zdrowy na umyśle opuszczałby ojczyznę z takimi świetlanymi perspektywami? Będącą wzorem mądrej, dalekowzrocznej polityki gospodarczej. Nastawionej na zajęcie godnego miejsca w globalizującej się gospodarce światowej i wygrywającej wyścig z nowymi członkami Wspólnoty Europejskiej. Przyciągającej dziesiątki miliardów euro kapitału tworzącego setki tysięcy miejsc pracy.
Któż mądry opuszczałby kraj, w którym otwarcie własnego biznesu zajmuje, jak w Szkocji, 15 minut? Kto normalny wyjeżdżałby z ojczyzny, w której przedsiębiorczość i przedsiębiorcy są w najwyższej cenie, a bogacenie się i inwestowanie nie jest grzechem, lecz cnotą? Kto sprawny na umyśle udawałby się na emigrację z kraju, w którym kształcenie pokrywa się z potrzebami rynku i o pracę łatwo?
Któż opuszczałby ojczyznę, w której nie wciska się powszechnie populistycznego kitu, kraj, w którym zamiast rozdawania socjalnych ochłapów inwestuje się w badania, rozwój, słowem: nowoczesność dającą szansę na naprawdę godziwe życie?
Kto taki, wreszcie, normalny na umyśle emigrowałby z ukochanego kraju otoczonego życzliwymi, chętnie współpracującymi z nim sąsiadami? Kraj cieszący się powszechnym szacunkiem we Wspólnocie, której narodom rodacy przez dziesięciolecia zazdrościli i o której także marzyli.
Któż opuszczałby państwo, w którym karierę robi się w wyniku zdolności i kwalifikacji, a nie przynależności partyjnej. Toż to musieli wyjechać sami wariaci.
Bo jak można opuścić taki wzorcowy kraj. No, chyba że jest zupełnie odwrotnie. Osobniki normalne opuszczają ojczyznę, a wariaci zostają.
Tadeusz A. Mosz Przekrój