Gumie do żucia stuknęła setka. Minął dokładnie wiek, od kiedy w 1906 roku Frank Henry Fleer wyprodukował pierwszą gumę balonową. Nazywała się Blibber-Blubber i nie trafiła do sprzedaży. Wynalazek Fleera wykorzystał w 1914 roku William Wrigley, dodając aromat mięty i ekstrakty owocowe.Takie były początki kultowego produktu i olbrzymiego biznesu. Dziś gumę żują wszyscy, nawet sławy. Co więcej – ich zżute gumy mogą stać się relikwiami kolekcjonerskimi. Jeden z fanów wywołał skandal chcąc sprzedać za 14 tysięcy dolarów gumy do żucia przeżute przez Britney Spears podczas nagrywania teledysku do piosenki Toxic. Guma może też zbawić ludzkość, co udowodnił McGyver używając jej do zrobienia bomby.

Człowiek od zawsze coś przeżuwał. W starożytnej Grecji była to guma z żywicy drzewnej. Majowie żuli sok z drzewa sapodilla, stosowany do dziś przy produkcji popularnej gumy. Indianie Ameryki Północnej, a po nich pierwsi osadnicy, używali soku ze świerka. Gdy w Polsce trwała Wiosna Ludów, John B. Curtis wytworzył pierwszą gumę do żucia, której smakową wersję opatentowano w 1869 roku. Dwa lata później zarejestrowano maszynę do produkcji gum. Pierwsza guma do kupienia w takich specjalnych maszynach, rozstawionych w centrum Nowego Jorku, nazywała się Tutti Frutti.

Lek na całe zło

Guma ma wiele funkcji. Redukuje stres i pomaga zachować higienę jamy ustnej. Ułatwia rzucenie palenia. Ale bywa też wykorzystywana w bardziej perwersyjnych celach. Na 2011 rok planuje się sprzedaż wersji „pro-sex”, czyli cukierka do żucia z dodatkiem viagry. W Japonii pewna firma chce zrujnować producentów wkładek silikonowych, wypuszczając na rynek gumę, której żucie miałoby powiększać biust.

Nim otrzymamy bezpośrednie świadectwo tego cudu, guma poprawi nam trawienie. Do kupienia są specjalne gumy, pomagające zachować formę i spalić kalorie. Zamiast joggingu – 30 minut żucia przed każdym posiłkiem. Opakowanie „tylko” 50 złotych. Jedno z brytyjskich laboratoriów dowiodło, że żucie gumy rozwija pamięć. Ciekawe na czyje zlecenie zrobiono to badanie?

Dark side of the gum

Mimo tych wszystkich zalet, guma do żucia ma także swoje ciemne strony. Lekarze ostrzegają przed przeżuwaniem dłuższym niż 2 do 3 godzin dziennie, aby nie nadwerężać szczęki. Nie można pominąć faktu, że ostentacyjne żucie z otwartymi ustami jest świadectwem braku dobrego wychowania. Jeszcze gorzej, gdy zamiast w śmietniku guma ląduje na chodniku lub pod ławką w szkole (jeśli jest tam jeszcze wolne miejsce, nie zajęte przez gumy z poprzednich lekcji). To jeden z najbardziej brudzących elementów dzisiejszej rzeczywistości. Gumy ciężko się pozbyć i jest prawie wszędzie. Aż 38% Europejczyków rzuca na ziemię przeżutą gumę. We Włoszech robi tak ponad 60% nastolatków.

Polska guma?

Od pewnego czasu w sklepach, obok znanych smaków, pojawiły się mityczne gumy cynamonowe, przedtem dostępne jedynie jako prezent z Ameryki. Nie wykluczone, że za kilka lat pojawi się na nich napis „made in Poland”. W 2008 roku brytyjska firma Cadbury, drugi na świecie największy producent gum do żucia (pierwszy to amerykańska Wrigley), nakładem 70 mln funtów wybuduje w Polsce zakłady produkujące gumę. Nie wiadomo jeszcze, gdzie będzie zlokalizowana fabryka. Czy ktokolwiek z kraju nad Wisła, 20 lat temu, gdy rarytasem była guma Donald z Peweksu, mógł przewidzieć taki obrót sprawy?

Magdalena Rybacka / o2.pl