Na planie kwadratu czy rotundy – jak wyglądał pierwszy polski kościół? Poznańscy archeolodzy odkryli relikty kaplicy Mieszka I i jego żony Dąbrówki. Kilka lat temu wydawało się, że pierwszy (państwowy) kościół w Poznaniu był typową przedromańską budowlą. Czyli że była to rotunda z małą absydą. Dziś już takiej pewności nie mamyOstatnie badania radarem ziemnym ujawniły, że pod posadzką gotyckiej świątyni na Ostrowie Tumskim w Poznaniu znajdowała się kaplica, która przylegała do dłuższego boku Mieszkowego pałacu pod kątem prostym. Oznacza to prawdopodobnie, że świątynia wzniesiona przez Dąbrówkę w 965 roku wyglądała tak jak prostokątny kościół pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny na Hradczanach w Pradze. Zatem cały kompleks mieszkalny rodziców Bolesława Chrobrego był zbudowany na planie dużej litery T.
Dlaczego tak było? Przyczyna jest prozaiczna. Kiedy Mieszko wznosił swoje mieszkanie o powierzchni około 2oo metrów kwadratowych, przebywał jeszcze w oparach „jadu przyrodzonego pogaństwa” – jak brutalnie wypominał mu niemiecki kronikarz Thietmar. Dopiero gdy przybyła Dąbrówka, a Mieszko obiecał wyzbyć się wiary przodków – pojawiła się potrzeba dobudowania kościoła. Do krótszego boku nie można go było dostawić, bo brakowało miejsca. A zatem architekci (z Czech? Niemiec?) wybrali dłuższy bok i postawili świątynię z emporą. Ponieważ apartamenty prywatne księcia mieściły się na piętrze, mógł on wchodzić do kaplicy bezpośrednio z sypialni albo korytarza. Choć nie wiemy jeszcze dokładnie, jak pierwszy kościół wyglądał z zewnątrz, możemy się domyślić, jak wyglądał w środku. Prawdopodobnie wschodnią absydę zdobiła malowana podobizna Matki Boskiej. Archeolodzy odkryli bowiem resztki tynków zabarwione pigmentami. Dominowały kolory: biały, czerwony i niebieski. Ten ostatni barwnik pochodził aż z Afganistanu. A zatem był drogi i na wystrój wnętrz w tak ekskluzywnym kolorze – stać było tylko prawdziwego VIP-a.
Mimo to kaplica i cały mieszkalny kompleks nie należały do komfortowych. Nie sprzyjały także utrzymaniu higieny i zdrowej kondycji. Przebywanie w pałacu było bowiem przyjemne, ale tylko w upalne dni i raczej tylko nocą. Mury budowli były bardzo grube, wytrwale zatem trzymały zimno. Do tego dochodziła wilgoć. Okienka na piętrze były na tyle małe, że nie odbywała się cyrkulacja powietrza. A zatem Mieszko i Dąbrówka mogli cierpieć na reumatyzm. Do wilgoci dochodziły jeszcze przykre wrażenia węchowe. Na parterze pałacu panowała ponura ciemność. Tu okien było najmniej. Światło w sali tronowej dawały pochodnie umieszczone w specjalnych trzymadłach. To z kolei powodowało, że pomieszczenie non stop śmierdziało spalenizną. Ciekawe zatem, czy Mieszko, słuchając mszy pierwszego biskupa Jordana, nie tęsknił przypadkiem do starych dobrych czasów, gdy jeszcze jako poganin wylegiwał się w ciepłym i przyjemnym dworzyszczu z drewna.
Zdaniem kierującej wykopaliskami prof. Hanny Kóćki-Krenz – trzeba się uzbroić w cierpliwość do momentu, aż archeolodzy zdejmą posadzkę gotyckiego kościoła Władysława Jagiełły, pod którym mieszczą się piastowskie resztki. Gdy to nastąpi, przekonamy się wreszcie, jak wyglądał pierwszy kościół dynastii Piastów.
www.focus.pl