Niewiele ma wspólnego ze swoim poprzednim wyglądem sala główna pińczowskiej synagogi. Po zakończeniu prac konserwatorskich nawet akustyka się w niej zmieniła! Prace renowacyjne – które rozpoczęły się latem – prowadziła Pracownia Konserwacji Dzieł Sztuki Małgorzaty i Pawła Osełków z Kielc. W całości sfinansowała je londyńska Fundacja „The Headly Trust”.Freski uratowane

Odnowienie sali głównej męskiej kosztowało bez mała 130 tysięcy złotych. Pieniądze te wystarczyły między innymi na uzupełnienie brakujących tynków – w partiach przyposadzkowych ścian nawet do wysokości 2,5 metra! Uzupełnienia tynków i sztukaterii wymagała też znaczna część sklepienia. Konserwatorzy zabezpieczyli również zachowane na ścianach malowidła, odkrywając przy okazji kolejne ich fragmenty.

Odkrycie to zadecydowało, że w sumie freski poddane zostały tylko konserwacji technicznej. Na konserwację estetyczną, czyli na ich odmalowanie, będą musiały zaczekać. – W pierwszej wersji malowidła miały być odnowione całkowicie – wyjaśnia Jerzy Znojek, kierownik Muzeum Regionalnego w Pińczowie, opiekun synagogi. – Szacowaliśmy, że wystarczy nam pieniędzy na odnowienie tego, co było widoczne przed wejściem konserwatorów. W sumie chodziło o 37 metrów kwadratowych fresków i napisów. Ale kiedy konserwatorzy zaczęli zdejmować wierzchnią farbę, wiadome się stało, że jest ich o wiele więcej. Prawie drugie tyle, bo następne 34 metry kwadratowe malunków. Bardzo ciekawych i wartościowych. Stąd decyzja, by tymczasem zabezpieczyć całość, a ich odnowienie do stanu pierwotnego przełożyć na później. Kiedy znajdą się kolejne pieniądze – opowiada Znojek. Z pozostałych wykonanych prac są jeszcze konserwacja i odbudowa elementów rzeźbiarskich i architektonicznych oraz odmalowanie całego sklepienia.

Są plany, będą pieniądze

Ale to nie koniec prac renowacyjnych, które jeszcze czekają pińczowską synagogę. Kierownik Znojek znów ma obiecane pieniądze na jej dalszy remont – tym razem z Nowego Jorku. Najnowsza dotacja przeznaczona zostanie na renowację dwóch pozostałych pomieszczeń bóżnicy, to jest babińca i salki kahalnej – salki sądu żydowskiego. W tej chwili opracowywany jest projekt wykonania tej części prac. – Wspólnie z wojewódzkim konserwatorem zabytków ustaliliśmy, że przygotujemy projekt na wszystkie niezbędne zabiegi konserwatorskie pozostałych, nie „ruszanych” jeszcze wnętrz synagogi. Gotowa dokumentacja pozwoli nam w każdej chwili ubiegać się o pieniądze. Być może będziemy ich szukać w programach unijnych? – zastanawia się Jerzy Znojek.

Kierownik Znojek w roli głównej

W staraniach o pińczowską synagogę rola Jerzego Znojka jest nie do przecenienia. Z formalnego bowiem punktu widzenia patrząc bóżnica jest własnością skarbu państwa, czyli podlega starostwu. Powiat jedynie przekazał ją w administrację miastu Pińczów. To zaś zleciło to zadanie Muzeum Regionalnemu. De facto kierownikowi Znojkowi, jako tej osobie, która od wielu lat czyni – z doskonałym skutkiem – różne zabiegi, by ściągnąć do Pińczowa pieniądze na ratowanie tej liczącej sobie 400 lat budowli. Jedynej pamiątki po kilkutysięcznej społeczności żydowskiej, mieszkającej w Pińczowie do 1943 roku, do chwili wypędzenia ich przez Niemców. Jak do tej pory udało mu się ściągnąć znaczne pieniądze z Niemiec, Nowego Jorku i Londynu. Kolejne znów zapowiadają się z Nowego Jorku. Wcześniejsze dotacje wystarczyły na odnowę elewacji zewnętrznej budowli, wymianę jej dachu i renowację dwóch z czterech pomieszczeń – przedsionka i sali głównej męskiej. Wszystko wskazuje na to, że teraz kolej na przedsionek i salkę kahalną.

Teresa KRĄŻ Echo Dnia