Światu nie mamy czego zazdrościć

Właśnie zmarł Kim Dzong Il, przywódca Korei Północnej. Czy zmarł, czy został zabity, czy może dalej żyje, tego się pewnie na razie a może nawet nigdy nie dowiemy. Tak działa cały system w Korei, tak władze manipulują nie tylko społeczeństwem północnokoreańskim, ale i światowymi mediami.Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna to jedyny kraj na świecie, w którym dalej panuje system komunistyczny z najciemniejszą jego stroną, „Rok 1984” Orwella został tam wcielony w życie z najdrobniejszymi szczegółami. Po części możemy dowiedzieć się o koszmarze życia codziennego z opowiadań sześciu uciekinierów z niezwykłej książki dziennikarki, szefowej działu „Los Angeles Times” w Pekinie, laureatki nagrody Pulitzera Barbary Demick, pt. „Światu nie mamy czego zazdrościć. Zwyczajne losy mieszkańców Korei Północnej”. Demick odtwarza ich losy oraz przyczyny ucieczki, splata prywatne historie na tle faktów historycznych i sytuacji obecnej.

Za każdą postacią kryje się konkretna osobista historia, czasem dobra czasem smutna, ale zawsze mająca wspólny mianownik, a mianowicie życie w reżimie władców Kim Ir Sena w latach dziewięćdziesiątych oraz właśnie zmarłego Kim Dzong Ila.

To opowieści o ludziach uciemiężonych, walczących o przetrwanie każdego dnia, którzy trafiają do więzienia za zrobienie sobie żartu ze wzrostu przywódcy, o gorzkim życiu kobiet, które pracują sześć dni w tygodniu nie mając czasu dla siebie i dzieci, ponieważ muszą się stawiać po pracy na szkoleniach o dobrodziejstwach przywódcy i metodach ich czczenia, to opowieści o tych, którzy zostają zakapowani przez młodzieżowy hufiec na cześć przywódcy za krzywo przypiętą broszkę z wizerunkiem tamtejszego boga, syna słońca… To opowieści o lekarzach, którzy muszą hodować bawełnę, by zapewnić opatrunki dla swoich pacjentów, którzy trafiają do szpitala niesieni na plecach sąsiadów, ponieważ karetki pogotowia już dawno tam nie funkcjonują, to opowieści o studentach, którzy zamiast ksera robią kopie podręczników przepisując je, o rodzicach którzy sami wyrabiają wyroby lodopodobne, by ich schorowane dzieci mogły poczuć odrobinę smaku słodyczy, o kobietach, które mają zakaz malowania się, gdzie psie oraz nawet ludzkie odchody służą za opał, a ludzkie ekskrementy jako kolektywny nawóz. To w końcu kraj, w którym trawę wykorzystuje się jako główny składnik zupy, a ludzie a zwłaszcza dzieci są wygłodniałe, schorowane i bez perspektyw. Á propos, sprawa głodu w Korei jest tematem wielu opracowań i działań firm charytatywnych. Choć z faktów podanych w książce, wiadomo że dary żywnościowe nie docierają do mieszkańców, ale są zhandlowane przez władzę i wojsko. Powstały szerokie opracowania jak „Hungry Ghosts” o roboczym tytule Głodne Duchy czy „Great North Korean Famine”, Wielki Głód w Korei Północnej, w których opisane są liczne przypadki kanibalizmu od lat 90tych ubiegłego wieku.

Książka jest napisana wartkim językiem, nie popada w naukowe wywody, chce przybliżyć postaci ludzi, którym udało się spełnić marzenie poprzez wyzwolenie się ze swojej ojczyzny, a zarazem więzienia umysłowego i fizycznego. To też hołd dla ludzi, którzy dalej tam egzystują, bo nie można nazwać ich egzystencji życiem i walczą z każdym dniem, głodem, ubóstwem. A nam czytając tę pozycję trudno uwierzyć w istnienie tego równoległego świata …

Barbara Demick „Światu nie mamy czego zazdrościć. Zwyczajne losy mieszkańców Korei Północnej”; wydawnictwo Czarne 2011 rok.