Nieznany wcześniej podwodny wulkan odkryto u wybrzeży Antarktyki – poinformowali amerykańscy eksperci z National Science Foundation. Jego odkrycie pomaga wyjaśnić historyczne doniesienia marynarzy na temat odbarwienia wody w tym rejonie, na skutek wydobywania się materiału wulkanicznego.Początkowo obecność wulkanu sugerowały badania sonarowe, prowadzone podczas styczniowej wyprawy badawczej. Naukowcy nie mogli jednak wrócić na sztormowe wody tego rejonu aż do kwietnia.
Dopiero ostatnio przedstawiciele National Science Foundation (amerykańskiej organizacji finansującej badania naukowe) oznajmili, że statek badawczy Lawrence M. Gould, powracający z badań szelfu lodowego, przepłynął nad wulkanem.
Do zbadania stoków i grani podwodnej góry zespół kierowany przez Eugene Domacka z Hamilton College w Clinton (USA) wykorzystał m.in. urządzenia do skanowania dna morskiego i do pomiaru temperatury.
Okazało się, że o ile odleglejsze okolice wulkanu skolonizowały podwodne organizmy, o tyle żadnego z nich nie znaleziono na ciemnej skale wokół samego wulkanu. Można więc sądzić, że lawa spływała tam całkiem niedawno.
Naukowcy odkryli także mnóstwo świeżego bazaltu (skały wulkanicznej).
Bardzo czułe urządzenia mierzące temperaturę, systematycznie badające dno wulkanu, pozwoliły stwierdzić, że w okolicy wulkanu woda morska jest geotermalnie podgrzewana.
Wulkan wystaje nad dno morskie na wysokość około 760 m. Leży on na szelfie kontynentalnym, na najbardziej na północ wysuniętym krańcu Antarktyki. Wcześniej nie było naukowych informacji na temat aktywnych wulkanów w tym rejonie.