Inspiratorami najbardziej poruszających akcji oddawania hołdu Janowi Pawłowi II są młodzi ludzie. Ale po dniach głębokich przeżyć i wyjątkowych zachowań przyjdzie jakaś „normalność”. Jaka ona będzie? Wielu młodych z obawą zadaje sobie to pytanie.– Teraz unosimy się na fali emocji, ale ta fala opadnie. Na pewno więcej osób zaangażuje się w działalność dla dobra innych. Ale co z pozostałymi? – zastanawia się Marianna Kowalska, studentka stołecznego Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Śmierć Jana Pawła II, oprócz smutku, wyzwoliła w młodzieży wielką energię. W organizowaniu spontanicznych akcji korzystają z nowoczesnych technologii: SMS-ów, komunikatorów internetowych. Marsz młodzieży, który przeszedł w poniedziałek ulicami Krakowa, był inicjatywą spontaniczną, zrodzoną w Internecie. Do podobnego spotkania doszło także na początku tygodnia w Warszawie, wiadomość o nim przekazywana była m.in. w komunikatorze Gadu-Gadu. Akcje poświęcone papieżowi organizują także organizacje młodzieżowe – w czwartek o 21.37 harcerze, chwytając się za ręce, zawiązali w całej Polsce pożegnalny krąg.
– W ostatnich latach Polska traci wielkich ludzi. Odszedł Giedroyc, Miłosz, teraz papież. Wszyscy oni mieli za sobą ciężkie doświadczenia życiowe, łącznie z wojną. Ta przeszłość była trudna, ale budowała mentalność Polaków. A na miejsce odchodzących autorytetów nie przychodzą nowe – mówi 21-letni Paweł, student warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, który przyszedł na plac Piłsudskiego w Warszawie na wtorkową mszę żałobną.
Młodzi mówią o pustce, jaka zostaje po śmierci Jana Pawła II. Nie widzą osoby, która byłaby w stanie Go zastąpić ani w świecie polityki, ani w Kościele. – Jana Pawła II nie da się zastąpić, On był wyjątkowy – mówi 17-letnia Klaudia ze Swarzędza.
Wielki Polak niewierzących
Dzisiejsi licealiści urodzili się w czasie, kiedy Jan Paweł II już kilka lat zasiadał w Watykanie. Większość nie zetknęła się z jego nauczaniem, nie uczestniczyła w spotkaniach pielgrzymkowych. – Choć nie miałam okazji widzieć Go na żywo, to po prostu czuję, że odszedł ktoś bliski – mówi 17-letnia Marlena ze Swarzędza, która na znak żałoby nosi w szkole czarną opaskę.
Jej koleżanka, Ewa, nie chodzi do Kościoła, wychowywana była w duchu ateistycznym. – Jest mi trochę smutno, bo wiem, że był dobrym człowiekiem – mówi o papieżu. 16-letni Artur spod Warszawy też jest niewierzący: – Dla mnie śmierć papieża była stratą wielkiego Polaka.
Młodzi zauważają, że wśród nich są też tacy, którzy nie chcą mówić o takich sprawach jak śmierć, religia, więc to, o czym mówi się obecnie w telewizji i o czym pisze się w gazetach, irytuje ich. Ewa: – Denerwuje mnie trochę, że ludzie są dwulicowi. Nagle okazuje się, że wszyscy papieża kochali i szanowali, ale łamali wszystkie zasady, o których mówił.
Może jesteśmy inni?
Starsza młodzież ma nadzieję, że reakcje, które nastąpiły po śmierci papieża, np. zamknięcie supermarketów w niedzielę, skłonią Polaków do głębszych przemyśleń, np. co do sensowności niedzielnych zakupów. Zastanawiają się jednak, czy takie zastanawianie się będzie powszechne wśród ich rówieśników.
– Podobnie jak po wstrząsie związanym z atakiem na World Trade Center, sytuacja po pewnym czasie wróci do normy – uważa Filip, kończący studia na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej. – Jest nadzieja na zmiany, to zależy od nas. Dla niektórych śmierć Ojca Świętego będzie oznaczała zmiany w postępowaniu, w podejściu do świata, w duchowości – mówi Szczepan Ruman, student ekonomii na Uniwersytecie Warszawskim. – Są też jednak tacy, których niewiele to obeszło. Kiedy w piątek wracałem z nocnego czuwania, u sąsiadów właśnie kończyła się impreza.
Reakcja Polaków na śmierć papieża rodzi też jednak nadzieję. – Na co dzień ma się wrażenie, że w tym kraju rzucają człowiekowi kłody pod nogi. Kiedy widzi się teraz tych wszystkich ludzi gromadzących się na mszach, na czuwaniach, przychodzi optymizm, że może jednak Polacy w głębi duszy są inni – mówi Dominika, również studentka architektury.
Większość przestrzega żałoby narodowej – odwołuje imprezy, rezygnuje z wyjścia do kina. – Widzę wśród znajomych uspokojenie i wyciszenie – mówi Filip. Podkreśla, że wielu młodych wzięło sobie do serca słowa duchownych, żeby się smucić, ale nie rozpaczać. W Internecie rozsyłany jest nawet e-mail z zabawnymi powiedzeniami Jana Pawła II.
Dominika zauważa zmiany, jakie nastąpiły w mediach. – Dla mnie żałoba mogłaby trwać i rok. Nagle się okazuje, że w komercyjnym radiu możliwa jest rozmowa na poważne tematy, zniknęły reklamy i wszystkie denerwujące jingle.
Ośka, dwudziestokilkuletni warszawski producent hiphopowy, zauważa: – Część osób została popchnięta do uczestnictwa w masowej żałobie przez media. Kiedy to minie, smutek i żal pozostaną wśród tych, których papież i jego nauki od dawna interesowały.
Kto powstrzyma radykalizmy?
Młodzi mają świadomość, że te wydarzenia nie spowodują w ich pokoleniu przewartościowania, np. odejścia od konsumpcjonizmu, odrodzenia patriotyzmu.
– Dziś młodzi są „wolnomyślicielscy”, są obywatelami świata. Duchowość jest na dalszym planie – zaznacza Paweł.
Niektórzy wyniosą jednak z ostatnich wydarzeń lekcję. – Jan Paweł II wierzył w Polaków, to i ja będę bardziej wierzyć w siebie. Wyjeżdżając do Europy, na pewno nie będę się wstydzić, że jestem z Polski – mówi 21-letnia Basia z Łap. Klaudia ze Swarzędza: – Gdy telewizja pokazywała niektóre jego wypowiedzi, zaczęłam się nad nimi zastanawiać. Zastanowiłam się nad swoim zachowaniem i postaram się trochę w nim zmienić.
Wiele osób, które myślały o wyjeździe na XX Światowe Dni Młodzieży (odbędą się w sierpniu w Kolonii), teraz już nie ma wątpliwości, czy jechać. – Jeśli nowy papież będzie podtrzymywał dialog z młodzieżą, to jesteśmy otwarci – mówi Filip. Marlena: – Młodzież potrzebuje przewodnika, by to, co zapoczątkował Jan Paweł II, co w nich obudził, nie znikło.
Kiedy mowa o przyszłości, pojawia się też jednak strach. – Odczuwam lęk przed tym, co się może stać, gdy Go zabrakło. Papież budował dialog między Wschodem i Zachodem, między bogatymi i biednymi, wygaszał wszelkie radykalizmy – mówi Paweł z ASP, który pochodzi z Białegostoku i jest wyznania prawosławnego.
– Zabrakło papieża, więc tym większa jest potrzeba przywódców duchowych. Ale najwięcej zależy od nas samych – mówi Marianna Kowalska.
JAROSŁAW MURAWSKI Rzeczpospolita.pl