Sofistyka jest sztuką dowodzenia, że nieprawda jest prawdą. Sofistyka dobrze funkcjonowała w filologii, retoryce, polityce i posługiwała się sofizmatami (gr sophisma = wybieg, podstęp), które oznaczały rozumowanie o pozorach poprawności, z reguły konstruowane dla wprowadzenia kogoś w błąd, czyli innymi słowy wystrychnięcie kogoś na dudka.Skojarzyłem ową sztukę dowodzenia i przypomniałem sobie zakurzoną już wiedzę „w tym zakresie” (jakby powiedział pewien poseł!), kiedy przeczytałem prasowy donos, że generał winny został uniewinniony. W samym sformułowaniu zawarty jest wyraźny paradoks: winny – niewinny: kłamał, aby się bronić; ujawnił tajne informacje; nie dopełnił obowiązków, narażając życie swoich podwładnych. Wysoki Sąd nie zakwestionował tych efektów śledztwa, ale orzekł niewinność i wypuścił ptaszka z klatki.
Nie pojmuję jeszcze jednego: te czyny popełnił główny komendant policji w randze generała – został splamiony mundur, nadszarpnięty honor… Myślę, że winny uniewinniony generał ma podstawę, aby wystąpić do sądu o odszkodowanie za naruszenie jego dóbr osobistych, poniesione szkody moralne i nadszarpnięcie dobrego imienia. A to jest możliwe! Zdaję sobie sprawę z absurdalności mojego rozumowania, ale skoro winny został uniewinniony, to możliwy jest taki dalszy bieg wydarzeń.
Bardzo mi się podoba uzasadnienie decyzji: „robił to, bo miał świadomość, że jest pierwszym źródłem przecieku”. Zdaniem Wysokiego Sądu Oskarżony Winny Uniewinniony „działał w obronie własnej: wiedział, że może mieć postawiony zarzut ujawnienia informacji”. Nie wiem, czy prostaczek-szaraczek wpadłby kiedykolwiek na pomysł takiego wyjaśnienia.
W Kielcach, współdziałających w tej samej sprawie z generałem, skazano na kary więzienia. Było ich trzech, ale zostało dwóch, bo jeden ze stolicy zasłużył na łaskę kumpla, który – tak się złożyło – był w tym czasie prezydentem; teraz jest jeszcze lepiej, bo winny został bez winy, czyli jest remis: dwóch do dwóch: dwóch siedzi – a dwóch doznało łaski. Ktoś tu miał wyraźnie zawiązane oczy, jak Temida, bogini odwiecznego prawa.
Podziwiam inteligencję Wysokiego Sądu, który używając sofizmatów, upozorował słuszność werdyktu, który stoi w wyraźnej sprzeczności z realiami: winien niewinny. Gdyby to był jakiś mało znaczący pionek w machinie władzy, to starałbym się zrozumieć werdykt; ale to generał policji, czyli persona z najwyższych szczebli. Wystarczyłoby sobie przypomnieć lekturę szkolną i wiedzieć, że „im wyżej, tym widoczniej, chwale lub naganie podlegają…”; albo: „przełożonych występy miasta zgubiły i szerokie do gruntu carstwa zniszczyły”. Jacy mądrzy byli ci starzy poeci, skoro umieli dostrzec takie pokrętne sofizmaty: „Co po tych skargach próznych, jeśli na występy / Przez spary – jako mówią – patrza urząd tępy? /Po co statut i prawa chwalebne stawiamy? Jeśli się obyczajów dobrych nie trzymamy?
Stanisław Żak Gazeta Wyborcza