Koniec najstarszej regionalnej gazety

Dziś ukazuje się ostatni numer „Słowa” – pierwszy numer „Słowa Ludu” – bo tak wcześniej nazywał się ten dziennik – ukazał się 27 września 1949 roku jako organ Komitetu Wojewódzkiego PZPR. Dziennik był na rynku przez 57 lat.Pismo utworzyli dziennikarze z Katowic i Łodzi. Partyjny szyld gazeta nosiła do stycznia 1990 r. Rok później właścicielem tytułu została spółka Exbud-Wydawnictwo. Wówczas w „SL” pracowało ponad 120 osób, z czego połowę stanowili dziennikarze. W swym najlepszym okresie – na przełomie roku 1978 i 1979 – regionalny dziennik miał gigantyczny jak na dzisiejsze czasy nakład – 250 tysięcy, a wydanie weekendowe nawet 350 tysięcy egzemplarzy. „Słowo Ludu” miało redakcje w Kielcach, Radomiu, Starachowicach, Końskich, Ostrowcu i Staszowie.

W 1999 roku tytuł kupiła należąca do grupy Michała Sołowowa spółka Echo Media, a w 2004 trafił w ręce ostatniego właściciela – koncernu Orkla Presse Polska. Wiosną ubiegłego roku próbowano ratować coraz gorzej sprzedający się dziennik, m.in. zmieniając nazwę na „Słowo”.

W poniedziałek na nieoficjalnym spotkaniu zebrali się wieloletni dziennikarze „Słowa Ludu”. W liście pożegnalnym, pod którym podpisało się 13 osób, czytamy m.in. „Nie ma ”Słowa Ludu”, nie ma ”Słowa”. Nie ma gazety, z którą związały się pokolenia, nie ma tytułu, w którym spędziliśmy wiele lat swojego zawodowego życia. Żegnamy się z naszymi Czytelnikami”.

Krzysztof Falkiewicz
redaktor naczelny „Słowa Ludu” w latach 1991-1999
„Słowo Ludu” umarło w 1999 roku. Od tego czasu nie ma tej gazety, którą ja pamiętam, w której pracowałem. Jest mi smutno, że teraz gazeta już pod innym tytułem schodzi z rynku. Współczuję kolegom i czytelnikom. Szkoda, że przestaje się ukazywać kolejny dziennik w Kielcach, bo kończy się pluralizm prasy regionalnej, wyłączając „Gazetę Wyborczą”, która jest przecież pismem ogólnopolskim.

Ryszard Biskup
korespondent „Słowa Ludu” od 1975 roku, na etacie w latach 1982-2000, publicysta, kierownik działu terenowego, reporter.
Dla mnie praca w gazecie była nobilitacją i nie spodziewałem się, że tę gazetę przeżyję. Owszem, można jej zarzucać, że to była gazeta komusza, ale komusze były czasy – to jaka miała być? Mimo to wykształciła wielu dobrych dziennikarzy, którzy zasilili inne media. Znani byli w całym kraju, m.in. z dobrych reportaży. „Słowo” podejmowało bardzo dużo społecznie potrzebnych akcji, takich jak np. „Szklanka mleka dla każdego ucznia” czy „Każdy kłos na wagę złota”. Była jedną z 17 regionalnych gazet post-pezetpeerowskich i jako druga, bo „Trybunie Robotniczej”, odchodzi. Inne się trzymają. Mam do niej sentyment, mimo że zostałem brutalnie i bez powodu wyrzucony z pracy w niej. Ten dziennik pierwszy w Polsce wprowadził dodatek kulturalny w roku 1956 i sportowy w 1954. Kiedyś dzienny nakład wynosił 250 tysięcy egzemplarzy, to śmieszne, że ostatnio spadł do 5 tysięcy.

Ziemowit Nowak Gazeta Wyborcza