Letko – zespół, który nie dość, że nazwę ma niepoprawną ortograficznie, to na dodatek niepoprawną mają… muzykę. Uściślając – niepoprawnie dobrą muzykę! Każdym koncertem udowadniają, że mają cos do przekazania… że chcą wnieść trochę „letkości” do naszego szarego życia…Kiedy zaczynają pobrzmiewać pierwsze nuty, a Monika Bożyk subtelnym wokalem uzupełnia muzykę, odpływam w marzeniach, aż czasem przechodzą mnie dreszcze…. Tym razem porcję wrażeń muzycznych Letko zaprezentowało 11 lutego w studiu „Gram” Polskiego Radia Kielce.
To był koncert niemalże dla samych znajomych zespołu – nieduża salka i każde miejsce zajęte. Tak właściwie bez klimatu – ostre światło, rozkładane krzesła… Jednak tak jak i podczas poprzedniego koncertu w zatłoczonym i zadymionym Tunelu, gdy tylko rozbrzmiała muzyka, przestało się liczyć wszystko dokoła… I dalej nie mogę się oprzeć wrażeniu, że Letko stwarza atmosferę unoszenia się nad ziemią…
Ale czasem trzeba wrócić na ziemię. Koncert nie obył się bez minusów. Ułożenie piosenek było chaotyczne – klimat nie był budowany stopniowo. Z delikatnej ballady nagłe skoki w bardziej żywe granie, żeby znowu przejść do czegoś spokojniejszego. Być może miało to na celu ożywienie rozmarzonej publiki, ale można było to robić subtelniej. Poza tym uderza schematyczność utworów, wszystkie są do siebie bardzo podobne. Dla niektórych atut, dla innych minus.
Na koncertach mam wrażenie, że utwory „płyną”, ale jak to zabrzmi na ewentualnej płycie?? Mam nadzieję, że niebawem się o tym przekonamy!