W ostatnich dniach prasa kolorowa żyła informacjami o narkotykowych wpadkach gwiazd popkultury. Najpierw świat obiegły zdjęcia Kate Moss wciągającej biały proszek, później informacje o zatrzymaniu Boya George’a za posiadanie kokainy.Takie sytuacje w świecie pięknych, sławnych i bogatych to nie wyjątki, lecz coraz powszechniejsza reguła. Powiedzmy to bez ogródek – gwiazdy ćpają na potęgę.
Najciekawsze jest to, że doniesienia tabloidów mało kogo tak naprawdę zbulwersowały. Informacje o narkotykowych ekscesach spowszechniały. W brukowej prasie anglojęzycznej słowa takie jak ćpać, czy narkotyzować się zastępuje zwrot imprezować (partying).
– Gwiazdy często mówią w wywiadach, że ktoś tam ostatnio sporo „imprezował” – stwierdza Anna Blundy, dziennikarka „Timesa”. – Chcą w ten sposób dać do zrozumienia, że dana osoba była w ciągu narkotykowym.
Kokaina powoduje stany euforyczne, daje energię i pewność siebie. Mimo że zażywanie białego proszku może doprowadzić do uzależnienia, zarówno psychicznego jak i fizycznego, stał się on środkiem napędowym śmietanki towarzyskiej. I to nie tylko gwiazd z najwyższej półki, lecz większości osób lubiących bawić się w tych kręgach społecznych – w tym ludzi mediów. Stąd nie może dziwić wypowiedź Robbiego Williamsa, który oburzony hipokryzją dziennikarzy krytykujących postawę Kate Moss, oświadczył, że na bankietach wciągał kokainę razem z tymi samymi żurnalistami, którzy teraz tak ochoczo pastwią się nad przyłapaną na gorącym uczynku modelką.
Stanowczą postawę wobec wybryków gwiazd przyjmują nie tylko media, lecz także ci, którzy zarabiają na wizerunku celebrities. Dlatego sieć odzieżowa H&M zerwała w połowie września kontrakt reklamowy z Moss. Ze współpracy z modelką wycofują się domy mody Burberry i Chanel oraz kosmetyczny gigant Coty.
Biznesowi potentaci muszą liczyć się ze zdaniem swoich klientów. A opinia społeczna dotycząca narkotyków, przynajmniej ta prezentowana w prasie czy telewizji, jest nieprzejednana.
Rzeczywistość natomiast, jak to zwykle bywa, jest nieco bardziej skomplikowana. W przypadku kokainy mamy do czynienia z pewnym paradoksem – władze i media twierdzą, że nie ma przyzwolenia na jej zażywanie, jednak zarówno gwiazdy, jak i bywalcy klubów chóralnie przyznają się do stosowania białego proszku.
Według zeszłorocznych danych brytyjskiego wymiaru sprawiedliwości prawie 2,5% mieszkańców Wysp w wieku od 16 do 59 lat przyznaje się do zażywania kokainy. Oznacza to czterokrotny wzrost w porównaniu z 1996 rokiem. W tej grupie najwięcej przybyło osób w wieku 25 do 34 lat. Tu odsetek wyniósł 6% w stosunku do ogółu ludności. Widać więc, że problem przybiera poważne rozmiary. Przewiduje się, że za kilka lat ten narkotyk może być bardziej popularny niż o wiele bezpieczniejsza, choć także nielegalna marihuana.
wow/o2.pl