Wiolonczela, dzieło najsłynniejszego lutnika wszechczasów Stradivariusa – odnalazła się po tym, jak skradziono ją trzy tygodnie temu w Los Angeles. Wart 3,5 miliona dolarów instrument zbudowany w 1684 roku znalazła pielęgniarka Melanie Stevens. Nieświadoma wartości wiolonczeli, którą zabrała ze śmietnika, chciała ja przerobić na… stojak na płyty CD.Właścicielem wiolonczeli jest orkiestra symfoniczna w Los Angeles. Instrument skradziono trzy tygodnie temu z ganku domu wiolonczelisty, gdy ten zajęty był wyciąganiem kluczy. Złodziej – zapewne niezadowolony z łupu – wyrzucił go na śmietnik.
Melanie Stevens znalazła wiolonczelę około kilometra od miejsca, gdzie została ukradziony. Zabrała ja do domu i poprosiła swojego chłopaka, żeby zrobił z niej oryginalny sprzęt domowy.
„Z przodu chciałem zamontować zawiasy i półeczki. Byłby z tego bardzo fajny stojak na płyty” – powiedział niedoszły majsterkowicz.
W porę jednak Melanie Stevens usłyszała o kradzieży w wiadomościach i uświadomiła sobie wartość znalezionego przedmiotu.
Pechowy wiolonczelista oświadczył, że dzień odnalezienia stradivariusa jest „najszczęśliwszym dniem jego życia”.