Coraz więcej wagarowiczów w Galerii Echo

W Galerii Echo robimy zakupy, chodzimy do kina, badamy wzrok i… chodzimy tam na wagary. Kielecka młodzież woli ją od parku.W centrum handlowym nie pada deszcz i czasem można trafić na darmowe jedzenie z promocji. Można tam miło spędzić czas i niekoniecznie trzeba mieć pieniądze, bo za siedzenie się nie płaci. To, że kielecka młodzież tłumnie chodzi na wagary do Galerii Echo potwierdza jej dyrektor Grzegorz Czekaj. – Walczymy z tym zjawiskiem od początku istnienia centrum, ale w okresie po klasyfikacji, a przed rozdaniem świadectw ciężko znaleźć „nielegalną młodzież”. To czas szkolnych wycieczek. Przyjeżdżają do nas całe zorganizowane grupy, a kiedy dzieciaki się rozproszą nie można poznać, kto jest na wagarach, a kto nie – tłumaczy. Jak twierdzi, wagarowicze to najczęściej bardzo spokojna młodzież. Siedzą przy stolikach, grają w szachy, jedzą lody. Najczęściej można ich spotkać obok Kinoplexu i na terenie restauracji. – Oczywiście, są wyjątki, ale wtedy działa już policja – podkreśla Czekaj.

A ta nie próżnuje. Od początku roku zorganizowała cztery akcje w Galerii.

– Wylegitymowaliśmy 128 osób, z czego 33 to byli wagarowicze. Wysłaliśmy zawiadomienia do rodziców – mówi Zbigniew Rogula z I Komisariatu Policji w Kielcach.

W takim patrolu przychodzi dwóch lub trzech funkcjonariuszy po cywilnemu. A przy większych akcjach – nawet pięciu. – Podczas tych działań znaleźliśmy uciekinierów z zakładów szkolno-wychowawczych, w tym najwięcej z Ostrowca Świętokrzyskiego. Niektórzy z wagarowiczów popełniali drobne wykroczenia – podkreśla Rogula.

Uciekający z zajęć to najczęściej uczniowie gimnazjum i szkół podstawowych. Ale, jak mówi Rogula, zdarzają się też ucieczki całych klas. – Kiedy ucieka cała grupa pedagodzy szkolni są bezsilni. Wtedy organizujemy pogadanki w takich szkołach, aby porozmawiać z młodzieżą i tłumaczyć, że wagary do niczego dobrego nie prowadzą – tłumaczy Rogula.

Iwona Kuchcińska, psycholog z Miejskiego Zespołu Poradni Psychologiczno-Pedagogicznego

Tendencje do wagarowania zawsze zwiększają się tuż przed wystawieniem ocen w szkole. Kiedy promocja jest przesądzona, młodzież nie ma już nic do stracenia. Wagarowicze nie zdają sobie sprawy, że centrum handlowe jest przestrzenią zamkniętą, a więc policja i ochrona łatwiej kontroluje to miejsce. A skoro tak tłumnie w czasie wagarów właśnie je odwiedzają, to może warto byłoby się zastanowić nad urządzeniem tam świetlicy czy bawialni, gdzie dzieciaki mogłyby zawsze z kimś pogadać. A radę dla rodziców mam taką: jeśli już zdarzy się, że nasza pociecha „urwie się” z zajęć to najważniejsze jest, by z nią o tym porozmawiać.

Ewelina Łuczka , Gazeta Wyborcza