26 czerwca 2000 roku prefekt Kongregacji Nauki Wiary kardynał Joseph Ratzinger na polecenie Papieża ujawnił treść trzeciej tajemnicy fatimskiej. „I zobaczyliśmy… Biskupa odzianego w biel – mieliśmy przeczucie, że to jest Ojciec Święty.Ojciec Święty (…), klęcząc u stóp wielkiego Krzyża, został zabity przez grupę żołnierzy, którzy kilka razy ugodzili go pociskami z broni palnej i strzałami z łuku” – tak brzmi najbardziej intrygujący fragment ujawnionego po 83 latach widzenia.
Wyjaśniło się, dlaczego kolejni papieże milczeli na temat trzeciej tajemnicy: nie dlatego, że – jak spekulowano – godzi ona w posoborowe reformy, lecz dlatego, by nie prowokować szaleńców, chcących wypełnić fatimskie proroctwo. Wyjaśniło się także, dlaczego Jan Paweł II, gdy po zamachu odzyskał przytomność, kazał przynieść kopertę z ostatnią tajemnicą fatimską: psychologicznie oczywiste skojarzenie zamachu z treścią tajemnicy wywarło wpływ na papieską maryjność.
Jako mały chłopiec Karol Wojtyła wychowywał się w atmosferze kultu maryjnego. W książce Przekroczyć próg nadziei” wspomina o praktykowanym w dzieciństwie zwyczaju modlitwy przed obrazem Matki Bożej Nieustającej Pomocy w wadowickim kościele, o szkaplerzu karmelitańskim, który przyjął jako dziesięcioletni chłopiec i nosił do ostatnich swoich dni, oraz o tradycji pielgrzymek do pobliskiego sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej. Wraz z dorastaniem ta pobożność stawała się coraz bardziej świadoma i krytyczna. Był taki moment – pisze Jan Paweł II w książce Dar i tajemnica” – kiedy nawet poniekąd zakwestionowałem swoją pobożność maryjną, uważając, że posiada ona w sposób przesadny pierwszeństwo przed nabożeństwem do samego Chrystusa”. Dopiero lektura Traktatu o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny” św. Ludwika Marii Grignon de Montfort przywróciła młodemu Wojtyle duchową równowagę. Tak, Maryja nas przybliża do Chrystusa, prowadzi nas do Niego, ale pod warunkiem, że przeżyjemy Jej tajemnicę w Chrystusie” – wyjaśniał w Darze i tajemnicy”. W pierwszym publikowanym tekście o Matce Bożej napisał: Życie chrześcijańskie z samej swej istoty jest maryjne” i wyjaśnił, że tak jak Maryja musimy przyjąć Chrystusa do swojego życia (TP” nr 33/1958). Z traktatu de Montforta przyszły Papież zapożyczył natomiast motto swojego pontyfikatu: Totus Tuus” (Cały Twój).
Pogłębiona teologicznie maryjność charakteryzowała duszpasterski styl Metropolity krakowskiego i wyraźnie różniła się od ludowej maryjności promowanej przez kard. Stefana Wyszyńskiego. Krakowski Kardynał miał świadomość, że maryjność polskiego Kościoła czasów PRL domaga się pogłębienia, stąd jego uwaga skupiała się przede wszystkim na formacji intelektualnej młodych ludzi. Dystans wobec masowej pobożności maryjnej znikł po zamachu, choć jednocześnie Papież nie zaprzestał promocji posoborowej reformy mariologii. Ta paradoksalna dwubiegunowość długo pozostawała cechą charakterystyczną jego pontyfikatu. Dokładnie rok po zamachu Jan Paweł II udał się do Fatimy z pielgrzymką dziękczynną za uratowanie życia. W wygłoszonej wówczas homilii potwierdził autentyczność objawień, przypominając, że Kościół przyjął orędzie z Fatimy, bowiem jest ono w swej zasadniczej osnowie wezwaniem do nawrócenia i pokuty, podobnie jak Ewangelia”. Zarazem odniósł się do kontrowersyjnych rysów tego objawienia. Zwrócił uwagę, że Maryja rozmawiała z dziećmi, stąd też język orędzia jest prosty na miarę ich zrozumienia”. Przyznał, że orędzie wydaje się surowe, tak jakby mówił Jan Chrzciciel nad brzegami Jordanu”, ale czyż Matka może milczeć – pytał – jeśli zagrożone są jej dzieci?”. Nie rozwiało to wątpliwości, dlaczego w orędziu Matki Boga znalazły się poważne teologiczne uproszczenia: uzależnienie dziejów świata i zbawienia ludzi od ustanowienia nabożeństwa do Jej Niepokalanego Serca, traktowanie wojen jako kary za grzechy czy odwołanie się do odpowiedzialności zbiorowej.
Angażując swój autorytet, Papież zdynamizował kult Matki Boskiej Fatimskiej (Jej figura rozpoczęła peregrynację po wielu krajach, gromadząc rzesze wiernych) i rozwój opartej w znacznym stopniu na emocjach masowej pobożności. Jednocześnie w ogłoszonej w 1984 r. encyklice Redemptoris Mater” oraz w cyklu 70 środowych katechez o Maryi (lata 1995-97) pogłębiał zmiany soborowe: odejście od teologii przywilejów”, czyli przypisywania Maryi coraz to nowych godności i tytułów, podkreślających Jej wyjątkową rolę w Kościele, na rzecz mariologii i pobożności zorientowanej chrystocentrycznie, ukazującej Maryję jako wzorzec człowieka odkupionego, współpracującego z Bożą łaską. Znakiem potwierdzającym ten kierunek było odrzucenie w 1996 r. przez Watykan możliwości ogłoszenia kolejnego maryjnego dogmatu: Maryi jako Współodkupicielki, Pośredniczki Łask Wszelkich i Pocieszycielki, mimo iż pod petycją w tej sprawie podpisało się prawie 5 milionów wiernych, w tym 500 biskupów z całego świata.
Być może ostatecznego pogodzenia tych – jak się wydaje – przeciwstawnych tendencji w papieskiej maryjności szukać należy w ogłoszeniu nowej, czwartej części modlitwy różańcowej (2002 r.), poświęconej tajemnicom publicznej działalności Jezusa. Modlitwa maryjna, tak chętnie propagowana przez liczne objawienia prywatne, zyskała wyraźnie chrystocentryczny kierunek. Stała się kontemplowaniem Chrystusa z Maryją, a to jest istotą i wartością każdej teologii i pobożności maryjnej.
Artur Sporniak