Radość z odzyskania niepodległości, widoczna na ulicach miasta podczas tegorocznych obchodów 11 listopada przełamała stereotyp, który skutecznie utrwalany był w ciągu minionych lat.Kielczanie zrezygnowali z refleksyjno-zadumanej atmosfery, właściwej dla początku miesiąca listopada. Zamiast tego wyszli na ulicę, by podziwiać przemarsz kompanii honorowej. W zasadzie nie pamiętam, kiedy ostatnio tak miło się zaskoczyłem. Owszem, spodziewałem się kwiatów pod pomnikiem przy Dworcu, ale to co zobaczyłem przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
Uroczystości rozpoczęła msza święta w Bazylice Katedralnej, w której uczestniczyła czołówka świętokrzyskich VIPów, z byłym wicepremierem i byłym członkiem Rady Ministrów w jednej osobie P.E. Gosiewskim na czele. Tenże właśnie były wicepremier, z upoważnienia aktualnie urzędującego Prezydenta III RP odznaczył pośmiertnie Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski biskupa Czesława Karczmarka, za wybitne zasługi dla niepodległości oraz działalność charytatywną i duszpasterską.
Po wymianie uprzejmości do zgromadzonych przemówił biskup ordynariusz diecezji kieleckiej Kazimierz Ryczan. Kazanie płynące z ust kapłana niech nas strzeże przed kolejną utratą niepodległości. Z tą różnicą, że obecnie zagarnięcia niepodległości w sensie ekonomicznym dokonuje sekularyzm, na miejsce Boga Jedynego wprowadzając demokrację! Sprawiedliwość, prawda i sumienie przegrywają z ilością głosów, a ten terroryzm grupy grozi zachodnim laickim totalitaryzmem demokratycznym. Nie zapominajmy przy tym, że europejska unijna Karta Praw Podstawowych byłaby dobra zarówno dla Azjatów, jak i dla kosmitów… Owacja na stojąco!
Kolejnym etapem obchodów 89 rocznicy odzyskania niepodległości był przemarsz kompanii honorowej ulicami miasta pod Pomnik Niepodległości. Pochodowi przewodzili ułani Kieleckiego Szwadronu Kawalerii, w ślad za nimi Kielecka Orkiestra Dęta marsza grając dodawała otuchy maszerującym jednostkom. Nie zabrakło Wojska Polskiego, Straży Pożarnej, przedstawicieli Armii Krajowej, Szarych Szeregów, Straży Miejskiej i Policji. Defilowali harcerze, kombatanci, przedstawiciele placówek oświatowych, partii politycznych, a nawet PTTK. Nie zabrakło również duchowieństwa.
W drodze cały czas towarzyszył Kielczanom Marszałek Józef Piłsudski, siedzący w bryczce. Na trasie pochodu odgrywane były scenki, przygotowane przez Studio Teatralne Wojewódzkiego Domu Kultury. Kulminacyjnym punktem była inscenizacja w wykonaniu kieleckiego Bractwa Artyleryjskiego – nieudana próba zamachu na Marszałka, udaremniona przez asystujących mu legionistów.
Marsz Kielczan spowodował mały paraliż komunikacyjny w centrum miasta, mimo to spokojnie udało się dotrzeć pod Pomnik Niepodległości, gdzie odbyły się uroczystości z udziałem władz państwowych, samorządowych i kombatantów. Delegacje złożyły wieńce i wiązanki kwiatów.
11 listopada był również pretekstem dla żołnierzy, by na placu przy Wojewódzkim Domu Kultury zaprezentowali swoje zabawki, jednak zimno przepędziło mnie do domu. W ogólnym zarysie kielecki pomysł na uczczenie odzyskania niepodległości był bardzo dobry. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że są dziedziny, w których możemy brać przykład z Amerykanów. To radość z rzeczy, z których powinniśmy się cieszyć. Niech nastrój wynikający ze świąt nie będzie grobowy. Nie smućmy się – radość nie jest zabroniona!
Tak było 11 listopada w Kielcach. Widać było to po szczerze wzruszonych mieszkańcach, którzy brawami witali paradę. Mnie też zakręciła się łezka w oku… ale nie spłynęła na policzek. Chłopaki nie płaczą!