Dymki na luzie Norberta Rybarczyka

Komiks w Kielcach żyje i ma się coraz lepiej, między innymi za sprawą bardzo wesołego i optymistycznego artysty – Norberta Rybarczyka aka Rybb.
——————-
Komiks – historyjka obrazkowa z tekstem ograniczonym do wypowiedzi bohaterów, umieszczonym w tzw. dymkach. (Encyklopedia PWN)Na początku lat 90-tych w Kielcach odbył się pierwszy konwent komiksowy. Na pierwszym niestety się skończyło. Imprezę przejęła Łódź, która w tej chwili może się już pochwalić festiwalem o zasięgu międzynarodowym. Straciliśmy konwent, ale nie straciliśmy autorów komiksów. Wielu znanych i popularnych pochodzi z Kielc. Jednym z nich jest Norbert Rybarczyk, używający pseudonimu Rybb.

Nie jest gwiazdą, ani nawet nie stara się na nią kreować. Jest spokojnym studentem na ostatnim roku grafiki użytkowej w Instytucie Sztuk Pięknych w Kielcach, choć środowisko „komiksiarzy” uznaje go za profesjonalistę. Historie obrazkowe to tylko jeden z kierunków jego działań. Tworzy też vlepki (jako Haba Haba) i poemiksy.

A zaczęło się bardzo niewinnie. Jego mama wspomina, że już w wieku 7 lat Norbert oświadczył, że zostanie autorem komiksów. Fascynowały go wtedy kolorowe amerykańskie komiksy o superbohaterach. Jednak do tej pory najmilej wspomina serię „Kajko i Kokosz”, do której często powraca, bo nadal go te historie bawią. – Okres fascynacji amerykańskim komiksem to była porażka – przyznaje ze śmiechem Norbert – Ale podoba mi się sam przemysł w USA związany z komiksem. Istnieją tam specjalne studia, gdzie nad obrazkami pracują całe ekipy: ktoś szkicuje, ktoś nakłada tusz, koloruje.

Żeby rozwijać swoją pasję rysowania historyjek obrazkowych poszedł do Liceum Plastycznego, a później na studia artystyczne. – Pod koniec nauki w Plastyku zacząłem wysyłać komiksy do różnych wydawnictw. – mówi Rybb. Wcześniej jego twórczość, powielana na ksero, trafiała głównie do jego znajomych. Aż nadszedł rok 2003, kiedy to Norbert nawiązał współpracę ze starszym kolegą „po fachu” – Rafałem Urbańskim i kolegą z klasy – Januszem Ordonem. Wtedy powstał komiks „Barbarzyńcy”, wydany przez ogólnopolskie wydawnictwo Egmont. Od tej pory jego prace stale pojawiają się w zinach i publikacjach komiksowych.

Komiksy Norberta są bardzo kolorowe, lekkie w treści i niezwykle wciągające. Najczęściej są to opowieści o różnych stworzonkach, np. Cyklopie Ummo, Krecie Kretynie albo Pająku Edwardzie. Ostatnio Norbert opowiada także o ludziach, których zna, a inspiracją do nowych historyjek jest … samo życie. Stara się, by bohaterowie jego komiksów byli sympatyczni i maksymalnie wyluzowani – Teraz pracuję nad albumem, gdzie główne postaci to autor komiksu i jego dziewczyna – Misti, którzy żyją w tej samej rzeczywistości, co bohaterowie komiksów. To pokazanie życia zmęczonych graniem postaci komiksowych, np. castingów na bohatera jakiejś historii. Chcę dać wrażenie, że te postaci żyją własnym życiem i komiks nie ma scenariusza. Jak bohaterom się nic nie chce, to po prostu siedzą w kadrach i nic się nie dzieje. – mówi Rybb. – Niektórzy twórcy komiksów chcą, żeby ludzie widzieli w obrazkach ich ciężką pracę, cały ten trud. A mnie zależy, żeby ludzie widzieli luz, żeby było prosto i z lekkim przekazem. Chcę przekazać radość!

Nie ma określonego schematu pracy, po prostu siada i rysuje, tworząc jednocześnie historię. Jeśli coś nie wyjdzie – poprawia. Twierdzi, że ważne jest, aby sobie układać w głowie historie, notować pomysły, żeby wyklarować wątek. – Kiedy robię ilustracyjnie dopracowane rzeczy, to muszę zrobić szkic, kompozycję. Powinno się tworzyć systematycznie, żeby zachować jakieś tempo. A jakie cechy musi mieć dobry komiks? – Styl rysowania, czyli rozpoznawalność autora pod względem graficznym, dobrze opowiedziana historia, okładka, pełny przekaz wizualny.

Czy Rybb zajmuje się tylko komiksami, vlepkami i poemiksami? – Kończę studia, jestem grafikiem i autorem komiksów. Jako grafik wykonuję drobne zlecenia, żeby zarobić na czynsz. Poza tym zajmuję się czasem graniem w kapeli, bieganiem po mieście, bujaniem w obłokach, graniem w gry komputerowe, czytaniem, a czasem „nicnierobieniem” – odpowiada.

Czy jego przyszłość to praca w agencji reklamowej? – Jeśli miałbym pracować dla agencji reklamowej, to raczej jako freelancer. Nie wyobrażam sobie siedzenia w jednym miejscu przez dłuższy czas, a wiem, że z pracy na zlecenie da się przeżyć. Na razie będę pracować nad albumem komiksowym, żeby wydać go później na sensownych warunkach w jakimś wydawnictwie. A później chcę poszukać ludzi, z którymi będę mógł założyć własne, konkretne wydawnictwo.

Komiks w Polsce nie jest powszechnie ceniony, wiele osób nadal kojarzy go z historyjkami dla dzieci albo przygodami superbohaterów, ciągle trwają dyskusje, czy to już sztuka, a może tylko rozrywka dla tych, którzy nie lubią czytać. Czy doczekamy się, że komiks stanie się pełnoprawną konkurencją dla książki? Norbert pozbawia mnie złudzeń – Na taką sytuację będziemy musieli jeszcze długo poczekać. Rynek komiksu w Polsce jest mały – jest wiele luk tematycznych. Nie ma pozycji dla wszystkich.

Prace Norberta Rybarczyka można zobaczyć na:
www.wici.info,
www.digart.pl, http://rybb.blogspot.com