Martin Scorsese i jego film „Infiltracja” to zwycięzcy tegorocznych Oscarów, za główną rolę żeńską nagrodę odebrała Hellen Miren, a za najlepszego aktora uznano Foresta Whitakera. W Hollywood zakończyła się 79. ceremonia wręczenia nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej. Uroczystość transmitowała TVP1.Słodko-kwaśny sukces Scorsese i przegrany „Babel”
To był wielki dzień Martina Scorsese. Jego obraz „Infiltracja” został uznany za najlepszy film roku. Sam Scorsese zdobył też Oscara dla najlepszego reżysera. – Tak wielu ludzi życzyło mi tego przez lata. Nawet nieznajomi na ulicy, u lekarza, w windzie. Oscara życzyli mi także przyjaciele i rodzina. Dziękuje, to dla was – mówił wzruszony reżyser.
– Czy dobrze sprawdziliście kopertę? – żartował twórca takich filmów, jak „Chłopcy z ferajny” czy „Aviator. Podziękował wszystkim, którzy życzyli mu zdobycia nagrody, a także ekipie „Infiltracji”, przede wszystkim aktorom Leonardo DiCaprio i Markowi Wahlbergowi.
Scorsese dotąd był uważany za pechowca, ponieważ w przeszłości kilkakrotnie był nominowany do Oscara, ale opuszczał ceremonię bez statuetki. Jego „Infiltracja” dostała w sumie cztery złote statuetki: za najlepszy film, reżyserię, najlepszy scenariusz zaadaptowany i montaż.
Spodziewano się, że Akademia Amerykańska będzie chciała przyznać mu w końcu Oscara za reżyserię. Jednak statuetka za najlepszy film to zaskoczenie – jako faworytów wymieniano filmy „Babel”, „Listy z Iwo Jimy” i „Małą Miss”. Do głównej nagrody kandydowała też „Królowa”.
Królewska para Oscarów
Oscara za najlepszą rolą męską zdobył typowany na zwycięzcę Forrest Whitaker, który w filmie „Ostatni Król Szkocji” wcielił się w rolę Idiego Amina – ugandyjskiego dyktatora.
Zgodnie z przewidywaniami Oscar za najlepszą rolę kobiecą przypadł Hellen Miren, która zagrała Elżbietę II w filmie „Królowa”. Odbierając nagrodę aktorka złożyła hołd brytyjskiej monarchini. – Przez ponad 50 lat Elżbieta Windsor utrzymała swoją godność, poczucie służby i fryzurę. Oddaję cześć jej odwadze i konsekwencji – powiedziała Mirren.
Oscarowy Mister i dziewczyna marzeń
Największą niespodzianką tegorocznych Oscarów była nagroda za drugoplanową rolę męską dla Alana Arkina, który zagrał w filmie „Mała Miss”. Za faworyta w tej kategorii uważano bowiem Eddiego Murphiego.
Za najlepszą aktorkę drugoplanową jury uznało Jennifer Hudson występującą w musicalu „Dreamgirls”, wyróżnionym również statuetką za najlepszy dźwięk.
Złoty debiut Donnersmarcka i oklaski dla Gore’a
Oscarem dla najlepszego filmu zagranicznego wyróżniono „Życie na podsłuchu” („The Life of Others”), obsypany już wcześniej wieloma nagrodami, m.in. Złotym Globem, wybitny niemiecki film psychologiczny o tajnej NRD-owskiej policji Stasi i jej ofiarach.
Nagrodę Akademii dla najlepszego filmu dokumentalnego – także zgodnie z przewidywaniami – otrzymał „An Inconvenient Truth” (Niewygodna prawda), dramatyczny apel o przeciwdziałanie zmianom klimatu, zrealizowany według pomysłu i scenariusza byłego wiceprezydenta Ala Gore’a. Gore, który odebrał Oscara razem z reżyserem Davidem Gugenheimem, został entuzjastycznie powitany przez gości ceremonii.
Stepujące pingwiny i Oscarowy Morricone
Film „Tupot małych stóp” otrzymał Oscara dla najlepszego filmu animowanego.
Oscar za całokształt twórczości przypadł tym razem znakomitemu włoskiemu kompozytorowi muzyki filmowej Enio Morricone, twórcy m.in. słynnej muzyki do spaghetti-westernu „Once Upon the Time in the West”. Odbierając wyróżnienie, laureat przemawiał w swym ojczystym języku i jego słowa tłumaczył na angielski Clint Eastwood.
Wielokulturowo i… nudno
Komentatorzy zwrócili uwagę na „wielokulturowość” tegorocznych Oscarów – różnorodność narodową i etniczno-rasową tegorocznych nominatów do głównych nagród. W kategoriach aktorskich kandydowało wielu Afroamerykanów i Latynosów, m.in. Eddie Murphy i Penelope Cruz; zwyciężyli czarnoskórzy aktorzy: Forest Whitaker i Jennifer Hudson.
Do Oscarów nominowano filmy trzech meksykańskich reżyserów: Alejandro Gonzalesa Inarritu („Babel”), Alfonso Cuarona („Children of Men”) i Guillermo del Toro („Labirynt Fauna”). Wielu Latynosów dostało złote statuetki za muzykę, dekoracje i zdjęcia i w kategoriach technicznych.
Uroczystość prowadziła w tym roku po raz pierwszy Ellen DeGeneres, znana w USA gospodyni autorskich talk-showów telewizyjnych. Jej konferansjerka była wyjątkowo powściągliwa, ugrzeczniona i uboga w dowcipy, którymi zwykle popisują się prezenterzy ceremonii oscarowych.
Atrakcją wieczoru – ocenianego przez wielu obserwatorów jako wręcz nudny – miał być natomiast występ „Chóru Efektów Dźwiękowych” z Hollywoodu, który głosami imitował naturalne dźwięki, generowane w filmach środkami technicznymi.
Imponował też balet, którego zespół kreował figury nawiązujące do popularnych filmów roku i ukazujące się na scenie – dzięki odpowiedniemu oświetleniu – w konwencji teatru cieni.