Awantura o śmieci

Przepełnione kosze uliczne, zapchane kontenery na kieleckich osiedlach to kłopot dla służb miejskich i dla administracji spółdzielni. Wszystko przez kwitnący proceder podrzucania śmieci przez właścicieli sklepów lub prywatnych posesji.– Wieczorami podjeżdżają samochody osobowe wypchane po brzegi workami na śmieci. Ktoś wysiada i ładuje wszystko do naszych kontenerów. Dwa lub trzy razy w tygodniu po kilka wozów można zaobserwować – skarżą się mieszkańcy osiedla Bocianek w Kielcach.

Najgorzej Na Stoku

Do podobnych scen dochodzi nie tylko na osiedlu Bocianek, ale na wszystkich dużych kieleckich osiedlach. Najgorzej, według firm zajmujących się wywozem odpadów, jest na osiedlu Na Stoku.

– To jest niemożliwe, żeby ludzie z tego osiedla produkowali dwa razy więcej śmieci niż w innych, porównywalnych wielkością osiedlach – mówi Bogdan Kaleta, właściciel firmy „Eko – Kal” z Lechowa. – I administracja, i osoby mieszkające na osiedlu wiedzą doskonale, że śmieci przywożą im ludzie z domków jednorodzinnych, ale co mogą zrobić? Jak za rękę nie złapią, to nie udowodnią, że to cudze śmieci.

Mężczyzna wygrał przetarg na wywóz śmieci ze Spółdzielni „Na Stoku”. Trzy lata temu stawka, jaką wówczas mu zaproponowano wynosiła 2,50 złotych. Jednak teraz, gdy ilość śmieci wzrasta z miesiąca na miesiąc, właściciel firmy ze swojej pracy wychodzi praktycznie bez zysków.

– Wywożę śmieci cztery razy w tygodniu i nie było dnia, żeby kontenery nie były przepełnione. Za 100 kilogramów śmieci na wysypisku muszę zapłacić 80 złotych, a tyle to ja mam nie raz z jednego tylko kontenera – skarży się mężczyzna.

Sprawdzili co jest w workach

Administratorzy jednej ze spółdzielni pokusili się nawet o to, aby sprawdzić, czy w jednym z podrzuconych worków znajdą adres lub jakieś dane pozwalające na ustalenie tożsamości „podrzucacza”.

– Szukaliśmy dokładnie, ale chyba celowo usuwane są wszelkie adresy z opakowań. Śmieci wyglądały na odpadki z jakiegoś sklepu albo baru – powiedziała nam pracownica Spółdzielni Mieszkaniowej „Bocianek”.

Co ciekawe proceder podrzucania śmieci rozpoczął się także do koszy miejskich. Straż Miejska bezradnie rozkłada ręce, bo bez złapania na gorącym uczynku nic zrobić nie może. – Jeżeli mamy zgłoszenia o podrzucaniu śmieci, to informujemy o tym administrację danego osiedla lub po prostu sprawdzamy posesje w pobliżu – stwierdził Paweł Wyrozumski, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Kielcach.

Od kilku już lat obowiązuje w Kielcach ustawa o porządku i czystości w gminie. Za brak podpisanej umowy z firmą wywożącą śmieciu lub za brak pojemnika na śmieci można zapłacić nawet 500 złotych mandatu. W minionym roku Straż Miejska podejmowała 75 interwencji, podczas których okazało się, że właściciele firm lub domków jednorodzinnych nie posiadali odpowiednich pojemników. Wystawiono w sumie 26 mandatów.

Firmy zajmujące się opróżnianiem kontenerów nie wykluczają, że od nowego roku cena za wywóz śmieci może się zwiększyć nawet o połowę.

Elżbieta Zemsta Echo Dnia