WOŚP jak było w Kielcach

Taki tłok jak w niedzielę na ulicy Sienkiewicza zdarza się raz w roku. To Orkiestra Jurka Owsiaka wyciągnęła z domu całe rodziny. W całym mieście datki zbierało prawie 900 wolontariuszy.Jak co roku Orkiestra Jurka Owsiaka grała też w kieleckiej redakcji „Gazety”. Od rana trwała zbiórka przed naszą siedzibą przy ul. Sienkiewicza 14, w której pomagali nam wolontariusze. Pierwsi pojawili się uczestnicy studniówki z IV LO, którzy przyszli do nas prosto z balu i przynieśli puszkę z 530 zł uzbieranymi podczas balu.

Pomagali też nam m.in. Orkiestra Świętokrzyska i Henryk Skup, który przygrywał na bębnie. – Gram już dwunasty rok, musiałem przyjść. To przecież tradycja – przyznał. Przyszedł również poeta i rzeźbiarz Władysław Magdziarz, który przyniósł figurki i książki. – To dla dzieci, może komuś się spodobają i wrzuci trochę więcej – powiedział. Odwiedzili nas także kieleccy strażnicy miejscy.

Wszystkim ofiarodawcom rozdawaliśmy gadżety od „Gazety”, WOŚP i sponsorów. Starsze małżeństwo, które wrzuciło do puszki 150 złotych, otrzymało od nas „Sakiewkę szczęścia”. Kwesta przed naszą redakcją trwała do godz. 18. Uzbieraliśmy 2 tys. 11 zł, a wolontariusze, którzy nam pomagali, przynieśli w puszkach ponad 10 tys. zł.

Nasza rekordzistka Monika Prus zebrała 1102 zł. – Rano zbierałam w Miedzianej Górze, potem na ul. Sienkiewicza. Zbieram czwarty raz i ta kwota jest największa z dotychczasowych – mówiła Monika.

Tak samo było w innych kieleckich mediach, gdzie też były sztaby WOŚP. W sumie w całym mieście datki zbierało 870 wolontariuszy.

Wiele się działo na całej ulicy Sienkiewicza, gdzie ustawione były dwie sceny. Trzecia duża „orkiestra” grała na scenie pod Kieleckim Centrum Kultury. Między scenami spacerowały całe rodziny. Przed Puchatkiem strażacy ustawili drabinę, z której można było oglądać panoramę miasta. Do wrzucania datków wezwał tam kielczan wystrzał z armaty.

Po raz pierwszy kielecką WOŚP mogli oglądać na żywo widzowie z całej Polski. Studio telewizyjne znajdowało się w KCK. Stamtąd też kwadrans po 20 wysłano kieleckie światełko do nieba.

Jedynym nieprzyjemnym incydentem był napad na wolontariusza na ul. Warszawskiej w pobliżu kaplicy ojców kapucynów. Około godz. 14.30 trzej młodzi mężczyźni zaatakowali tam 11-letniego wolontariusza. Zabrali chłopcu puszkę i zaczęli uciekać. Będący świadkiem napaści inny wolontariusz rzucił się w pogoń za złodziejami. Udało mu odzyskać puszkę z pieniędzmi. Napastników nie zdołał schwytać.

Piotr Burda, marc, pes Gazeta Wyborcza