Kraina wiecznych mrozów

Już w XVII wieku geografowie podejrzewali, że na południu kuli ziemskiej znajduje się ląd, którego masa równoważy Eurazję i Amerykę Północną. Odkrycie Australii i Nowej Zelandii zdawało się to potwierdzać, uznano, że są to najdalej na północ wysunięte przylądki nieznanego kontynentu.James Cook udowodnił, że można je opłynąć od południa, więc jeśli za lodowatymi morzami istniała jeszcze ziemia, musiała być mniejsza niż przypuszczano. Cook nie zdawał sobie sprawy, że opłynął ją dookoła i tylko z powodu wyjątkowego zbiegu okoliczności nie dostrzegł. Kilkakrotnie znalazł się na niższej szerokości geograficznej od niektórych wybrzeży Antarktydy, lecz zbyt wcześnie zmieniał kurs i je omijał. Prawdopodobnie pierwszymi ludźmi, którzy postawili stopę na siódmym kontynencie, byli wielorybnicy i łowcy fok. Brak wykształcenia i inne zainteresowania sprawiły jednak, że nie udokumentowali tego faktu.

1820 Thaddeus Bellingshausen opływa Antarktydę

W 1819 r. na szlak przetarty przez Cooka wyruszył dowódca pierwszej rosyjskiej wyprawy dookoła świata, admirał Bellingshausen. Dobrze przygotowana, ale słabo rozreklamowana ekspedycja opłynęła Antarktydę i dotarła w rejon noszący dziś nazwę Wybrzeża Księżniczki Marty. Historycy nie potrafią rozstrzygnąć, czy Rosjanie wiedzieli, że znaleźli się na lądzie i są odkrywcami Antarktydy, czy potraktowali ten teren jako krawędź wiecznych lodów.

1841 James Clark Ross szuka bieguna magnetycznego

Zdobywca północnego bieguna magnetycznego, wytrawny angielski polarnik, otrzymał w 1839 roku misję znalezienia jego odpowiednika na południu. Dowodził potężnym okrętem wojennym, który mógł się przedzierać przez pływające zwały lodu. Dotarł do najgłębiej wciskającego się w ląd morza (noszącego dziś jego imię), ale zatrzymał się przed barierą nie do pokonania, jaką stanowiły góry. Nie był przygotowany do wyprawy lądowej, więc bieguna nie zdobył. Odkrył jednak zagradzające drogę do niego szczyty i wulkany, którym nadał nazwy swych statków (Erbus i Terror) oraz płaskowyż (Ziemia Wiktorii).

1907 Ernest Shackleton rusza w głąb kontynentu

Morskie ekspedycje były ryzykowne, ale ciepły statek zapewniał odkrywcom Antarktydy minimum komfortu. Nie mogli na to liczyć ci, którzy zapuszczali się w głąb lądu. Na czele pierwszej ekspedycji, która oddaliła się o setki kilometrów od wybrzeża, stał Ernest Shackleton. Polarnicy podróżowali saniami, żywili się suszonym, tartym mięsem, łojem, mączką z grochu, czekoladą i – dla ochrony przed szkorbutem – sproszkowaną cebulą. Shackleton dotarł do bieguna magnetycznego, odkrył przejście przez górskie lodowce i wyszedł na płaskowyż ciągnący się aż do bieguna południowego. Zbliżył się do niego na odległość 150 km, lecz z powodu złej pogody i braku zapasów musiał zawrócić.

1911 Roald Amundsen na biegunie południowym

Najsłynniejszy z norweskich polarników miał już w dorobku odkrycie Przejścia Północno-Zachodniego, planował zdobycie bieguna północnego, ale uprzedził go Robert Peary. Gdy dowiedział się, że Robert Scott przygotowuje ekspedycję na biegun południowy, porzucił plany badania Arktyki i popłynął na Antarktydę. Amundsen wybrał nieznaną, lecz najkrótszą trasę. Nie korzystał z nowoczesnych urządzeń, lecz z psich zaprzęgów. Liczbę zwierząt dobrał tak, by co pewien czas jedno zabijać i zjadać, dzięki czemu do minimum ograniczył balast zapasów. Trasę od wybrzeża do bieguna pokonał w 66 dni, zdobył go 14 grudnia 1911 roku.

1912 Robert Scott zdobywa biegun południowy i ginie

Scottowi nie brakowało niczego, dysponował saniami motorowymi, konnymi zaprzęgami, mapami. Szedł szlakiem przetartym przez Shackletona. Wydawało się, że zwycięży w wyścigu z Amundsenem, ale nadmiar nowoczesności zamiast pomocą staje się przeszkodą. Sanie się zepsuły, konie padły i Scott zaczął tracić dystans do rywala. Gdy 17 stycznia dotarł do bieguna, znalazł tam norweską flagę. Przygnębiony porażką ruszył w drogę powrotną. W ekstremalnych warunkach ogromną rolę odgrywa kondycja psychiczna, tymczasem przegrani Brytyjczycy byli załamani. Jeden z uczestników ekspedycji zmarł nazajutrz. 21 marca 1912 r. Scott i towarzysze znaleźli się zaledwie 18 km od obozu z zapasami żywności. Burza zmusiła ich do postoju, poddali się i pogodzili ze śmiercią. W listopadzie odnaleziono ich zamarznięte ciała.

www.focus.pl