Hennnn daleeeeko mi do znawcy kina, jednak Uma Thurman to dla mnie ikona filmów Quentina Tarantino – kobieta nietuzinkowa, silna, postać, która nastawia na ciekawą, wciągającą, po prostu dobrą produkcję.Jakież było moje rozczarowanie po obejrzeniu „My super ex-girlfirend”! Faktem jest, że nastawiłam się na zupełnie inny klimat (gatunek, który sama sobie nazwałam „obrazami Tarantiny”), więc moje mało pozytywne odczucia nie powinny mieć wpływu na decyzję o wyborze tego seansu dla ludzi pragnących relaksu przy komiksowej, tyci tyci romantycznej komedii.
Tytułowa bohaterka, G-Girl, to superman w spódnicy (z taką, jak dla mnie, domieszką szybującego Neo z „Matrix Rewolucje” – achhh, ten styl lotu:P), która wiecznie zajęta ratowaniem świata, nie zna pojęcia miłości. W sytuacji, gdy wreszcie to ktoś (Matt Saunders grany przez Luka Wilsona) pomaga jej, po prostu się „zakochuje”. I tu widz odkrywa kolejną, przemyślaną konstrukcję kobiecej natury – tam gdzie zbyt duża kumulacja hormonów, tam nie powinno być siły fizycznej. W przypływie uczuć G-Girl demoluje (dosłownie) życie swego partnera, a że facet (w dodatku zakochany w zupełnie innej kobiecie) zdominowany czuć się nie lubi, więc zrywa znajomość i… niczym w typowych scenariuszach filmów akcji – ucieka przed zemstą.
Film lekki, przyjemny, dosyć przewidywalny. Problem w tym, że ciężko go podciągnąć pod dobry jakiegokolwiek gatunku, ponieważ:
1. Zwolennicy komedii romantycznych pragną czegoś na wzór „Kate i Leopold”, „Dziewczyna z Alabamy”, „Mój chłopak się żeni” – ciepłych, czułych opowieści, których bajkowość nie opiera się na „atomówce” szybującej w przestworzach, by wyłapać zagrażające Ziemi komety.
2. Zwolennicy komiksów szybko dojdą do wniosku, że G-girl daleko do X-mena.
3. Dzieci zaczną pytać, czemu superbohaterka połamała łóżko temu panu?
Ciężko mi wystawić notkę „My super ex-girlfriend” – tym ciężej, że to moja pierwsza recenzja a ocenianie raczej nie leży w mojej naturze. Mnie do gustu nie przypadł… ale w przypadku grupy znajomych o typowo sprzecznych gustach, może się okazać właściwym kompromisem… zwłaszcza, gdy średnia wiekowa = 13… Na tym kończę, nim zostanę zlinczowana.