Otwarcie mediateki na Barwinku

Tylko 30 złotych będzie kosztował roczny abonament za korzystanie z pierwszej w regionie mediateki, która za tydzień ruszy na Barwinku. Za darmo będzie tam można skorzystać z internetu.Mediateka zostanie uruchomiona w filii Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej. Będzie to trzecie w Polsce takie centrum informacyjne. Ma ruszyć 10 maja.

– Ten termin raczej się nie zmieni. Gotowa jest już cała sieć komputerowa i oprogramowanie. Na użytkowników czeka dziesięć stanowisk komputerowych, w tym jedno dla osób niewidomych – mówi Andrzej Dąbrowski, dyrektor Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej. Zostało jeszcze tylko skatalogowanie reszty zbiorów. – Pracy jest sporo, bo chcemy udostępnić około 700 płyt z muzyką i 400 z filmami. A opisanie i skatalogowanie tych pozycji trwa znacznie dłużej niż książek – wyjaśnia Dąbrowski.

Co ważne, wszystkie pozycje mają licencje na wypożyczanie. – To też było utrudnienie, bo dystrybutorzy byli zaskoczeni, że o zakup takiej liczby filmów stara się biblioteka, a nie komercyjna wypożyczalnia – opowiada Dąbrowski. W mediatece będą też gry komputerowe z listy sporządzonej przez Ministerstwo Edukacji i stanowiska komputerowe z internetem.

Ustalono również cennik za korzystanie ze zbiorów. – Na pewno opłaty będą niższe niż w już działających mediatekach we Wrocławiu i Olsztynie. Roczny abonament prawdopodobnie wyniesie 30 złotych, a półroczny 20 złotych – mówi Jadwiga Zielińska z WBP. Korzystanie z internetu do 15 minut będzie darmowe.

Uruchomienie mediateki kosztowało 280 tys. zł, pieniądze pochodziły m.in. z Ministerstwa Kultury. Na razie będzie się mieściła na Barwinku, a docelowo zostanie przeniesiona do nowej siedzibie WBP przy Ściegiennego. Już wiadomo, że przebudowa budynku trochę się opóźni. Kilka dni temu ogłoszono drugi przetarg na wykonanie prac budowlanych. – Pierwszy przetarg unieważniliśmy, bo oprotestowały go mniejsze firmy budowlane, którym nie spodobały się zapisy wymagające dużego doświadczenia – mówi Dąbrowski. Uważa, że było to lepsze rozwiązanie niż np. postępowanie arbitrażowe w Urzędzie Zamówień Publicznych. – Pewnie i tak byśmy wygrali, ale to wszystko trwałoby zbyt długo. Wolimy zmienić trochę specyfikację i ogłosić nowy przetarg – tłumaczy dyrektor.

marc Gazeta Wyborcza