”A to nam zrobili NIErząd – rzekła posługaczka do pana Szwejka, który opuściwszy przed laty służbę w wojsku, gdy ostatecznie przez lekarską komisję wojskową uznany został za idiotę. Utrzymywał się z handlu psami, pokracznymi, nierasowymi kundlami, których rodowody fałszował. Prócz tego zajęcia dotknięty był reumatyzmem i właśnie nacierał sobie kolano opodeldokiem.– Którego z NIE, czyżby tego Urbana, pani Millerowo? – zapytał Szwejk nie przestając masować kolan. – Ja znam dwóch Urbanów: jeden jest posługaczem u drogisty Pruszy i przez pomyłkę wypił tam razu pewnego jakieś smarowidło na porost włosów z samoopalaczem, a potem znam jeszcze Urbana Kokoszkę, tego, co kamieniami rzuca w przechodniów. Obu nie ma, co podziwiać.
– Ależ proszę pana, tu chodzi o marszałka Leppera, z Samoobrony, tego opalonego i drugiego, tego pobożnego, Giertycha z LPR-u.
– Jezus Maria! – zawołał Szwejk – A to dobre! A gdzie też to się przytrafiło?
– Zaprzysięgli ich w Pałacu Namiestnikowskim, proszę pana, z kartki czytali, sama w TV Trwam widziałam, wie pan. Przyjechali tam prosto z Sejmu w automobilu.”
* * *
Tak mniej więcej w moich oczach zakończył się półroczny okres formowania rządu większościowego premiera Marcinkiewicza, a w roli akuszera wystąpiła wedle słów Pana Prezydenta, nieszczęsna Platforma Obywatelska, która faktycznie stała się inteligenckim kółkiem wzajemnej, jedynie słusznej adoracji. Tyleż nieskutecznej, co i bez pomysłu. A niech jadą las sadzić, chciałoby się powiedzieć. Może też byłoby to śmieszne, gdyby nie było żałosne.
Rządowi Marcinkiewicza i Kaczyńskim nie udało się w ciągu tego półrocza zrobić czegokolwiek. Nie powołali żadnego z zapowiadanych urzędów, nie zreformowali prawa, nie rozpoczęli dekomunizacji, a zawiązanie koalicji z ludźmi dawnych służb PRL-u oraz podpór junty Jaruzelskiego wystawia świadectwo im samym, choć winę za swoje czyny tradycyjnie po polsku zrzucają na innych. Widać w tym nauki płynące z toruńskiej rozgłośni promującej właśnie takie postawy i nazywające je na dodatek katolickimi. Bo przecież to właśnie od ojców redemptorystów i ich moczarowskich propagandzistów płyną informacje, że Żydzi w czasie wojny wybili się sami, a Papież-Niemiec ma z tego powodu niczym nieuzasadnione wyrzuty sumienia.
Idąc dalej, rząd nie wsparł starań Orlenu w przejęciu rafinerii w Możejkach, prywatyzacja została zahamowana, a czasem słychać groźby o jej cofnięciu, skonfliktowano się ze środowiskiem finansjery, osiągając rzekomy sukces w sprawie BPH, obrażono się ze środowiskiem prawników a także większości akademickich, mediami, oprócz toruńsko-moskiewskiej, polskojęzycznej tuby. Nadal brak inwestycji w infrastrukturę, w tym w drogi szybkiego ruchu, pal już licho autostrady, w wojsku na generałów mianuje się weteranów spod Monte Cassino a nie młodych oficerów po West Point i z Gromu, bo ci wolą pracować jako ochroniarze, nakłady na naukę i badania podstawowe spadają, . itd., itp.
Wszystko to już państwo znacie i widzicie. Teraz jeszcze w rządzie nastali, cwany hochsztapler o niewiadomym pochodzeniu i młokos, sprawny wprawdzie jako gracz sejmowy, ale bez żadnego doświadczenia administracyjnego. Co z tego wyniknie? Jak to zwykle w Polsce, nic. Czyli strata czasu i wykształconej młodzieży, która wybierze pracę i wolność w Europie a nie „akademie ku czci”, organizowane przez Wszechpolaków.
Jest jednak jedna rzecz, która Kaczyńskim się udała, czyli PiS-owi a nie rządowi. Ustawili scenę polityczną w Polsce. I nie jest to podział na lewicę i prawicę ani nawet na dobrych i złych. Bo w Polsce nie ma ani jednych ani drugich, taka prawica, jaka lewica i odwrotnie. U nas polityka dzieli się na stronnictwo Radia Maryja, które nawet, jeśli ma rację to do jej przekazu używa kija bejsbolowego i na stronnictwo Gazety Wyborczej, które w swojej zełganej europejskiej obłudzie gotowe jest wypisywać brednie, byle by pognębić przeciwnika.
Przepaść się pogłębia. Co z tego wyniknie? Nie wiem. Zapewne wojna medialna, na noże. Pożytek z tego będzie tylko taki, że zamiast programów naprawy Rzeczpospolitej będziemy mieli najpierw wielkie społeczne zobojętnienie a potem społeczny wybuch. Młodzież wszędzie jest podobna, oczekuje szybkich zmian. Myślę, że za rok, dwa, dorastające, wykształcone roczniki poszukają winnych zaniechań i wejścia w populizm.
Igła
Panów Haszka i Hulkę-Laskowskiego przepraszam za mniej śmieszną od oryginału, przeróbkę „Przygód dzielnego wojaka Szwejka”.