Na bziuki do Koprzywnicy

W Koprzywnicy Wielkanoc zaczyna się najwcześniej w Polsce i tylko tu można podziwiać niezwykłe widowisko – bziuki. Co roku z całego kraju przyjeżdżają setki ludzi, żeby zobaczyć, jak druhowie z Ochotniczej Straży Pożarnej wydmuchują słupy ognia sięgające nawet pięciu metrów!Wszystko zaczyna się w Wielką Sobotę mszą rezurekcyjną o godz. 20 (w całym regionie zmartwychwstanie świętuje się dopiero w Wielką Niedzielę o szóstej rano). Potem wyrusza nocna procesja, na czele której wierni niosą krzyż. Dalej idą mężczyźni ze sztandarami i figurą patronki parafii, a za nimi kilkudziesięcioosobowa orkiestra dęta działająca przy OSP. Kobiety, na chwałę Matki Boskiej Różańcowej, dźwigają ciężkie, drewniane paciorki symbolicznego różańca.

Za nimi maszeruje cały szpaler strażaków, wśród których są bziukacze oświetlający drogę niesionej przez księdza monstrancji. Robią to w niezwykły sposób: biorą w usta naftę i dmuchają nią na zapaloną pochodnię. – Wszystko na chwałę Pana Boga, bo dla niego są bziuki. Strażacy chcą jak najjaśniej oświetlić mu drogę. Żeby ogień był wyższy, wyskakują do góry i dmuchają, ile mają sił w płucach – tłumaczy Kazimierz Gorycki, komendant koprzywnickiej OSP.

To duża sztuka i honor, tylko niektórzy go dostępują. No i trzeba umieć to robić, żeby nie zrobić krzywdy sobie i innym. Najstarsi bziukarze, jak kiedyś Jan Zawłocki, dmuchali naftą ponad 40 lat!

Co to są bziuki?

Bziuki to kilkumetrowe słupy ognia wydmuchiwane naftą przez strażaków z koprzywnickiej OSP. Tradycja ta bierze swój początek jeszcze z czasów przedchrzescijańskich. Parafia Matki Boskiej Różańcowej stoi bowiem na wzgórzu, na którym przed wiekami była pogańska świątynia Łady i Niji, gdzie czczono ogień. Pierwsze pisane wzmianki o bziukach pojawiają się stosunkowo niedawno, w kronice OSP z 1911 r. Zgodnie z tą tradycją, odkąd w nękanym pożarami mieście byli strażacy, odtąd raz do roku podczas rezurekcji oddawali część Bogu bziukaniem.

Słowo