Pierwszego dnia wiosny obchodzimy ustanowiony przez UNESCO Światowy Dzień Poezji.– To bardzo pożyteczne święto. Niektórzy uświadomią sobie, że istnieje takie zjawisko jak poezja – uważa Julia Hartwig. -Życzyłabym sobie, by z tej okazji każda z gazet wydrukowała jeden wiersz. Również inne media mogłyby poświęcić trochę uwagi poezji i poetom -klasykom i autorom obecnie w Polsce najpopularniejszym, a więc m.in. Amerykanom, których od lat tłumaczę. Ale byłaby to też szansa na poznanie twórców z sąsiednich krajów – wciąż za mało wiemy o współczesnej poezji rosyjskiej, czeskiej czy litewskiej.
Z kolei Ernest Bryll uważa, że ludzie do czytania poezji nie potrzebują wcale zachęty tego typu: – Po wiersze sięgamy tym chętniej, im mniej rozumiemy z otaczającej nas rzeczywistości.
Ustanowiony w 1999 r. Światowy Dzień Poezji obchodzony jest przede wszystkim w Paryżu (od lat urządzane są tam festiwale poetyckie), a także w Grecji (Atenach i Delfach) oraz Hiszpanii. W Polsce święto nie jest równie popularne. A sama poezja?
Do najpopularniejszych polskich poetów należą, obok Julii Hartwig, Wisława Szymborska, Tadeusz Różewicz, Adam Zagajewski, Ryszard Krynicki, Jerzy Ficowski, a z autorów średniego pokolenia: Jacek Podsiadło i Marcin Swietlicki. W Instytucie Książki można usłyszeć, że nakłady każdego z ich tomików przekraczają tysiąc egzemplarzy. Czy poezja nie jest u nas zmarginalizowana?
– Jest ale nie składałabym na to skargi – odpowiada autorka „Błysków”. – Poezja może być dostępna dla każdego, ale nie każdy szuka do niej dostępu. Tak już jest i obawiam się, że wiele na to nie poradzimy.
Odmienne zdanie ma Bryll: – Obserwuję, że ludzie coraz chętniej piszą wiersze. Nie są to wprawdzie arcydzieła, ale sam fakt ich powstania dowodzi, że właśnie w ten sposób chcemy siebie wyrażać.