Czas na icebary

Wydaje ci się, że żadna knajpa nie jest już w stanie cię zaskoczyć? A może chcesz poczuć się jak Michał Wiśniewski na swoim ślubie? Wybierz się do icebaru. Pierwsza knajpa cała z lodu działa już w Polsce. Niedługo otwarcie kolejnej.W Polsce pierwszy kontakt z barem lodowym z prawdziwego zdarzenia mieli uczestnicy zeszłorocznego sylwestra w Giżycku. Tamten bar lodowy został skonstruowany przez znanego francuskiego architekta i urbanistę Gildasa Boursina. Stworzono wówczas imponującą kompozycję z 10 ton brył lodu, którą udekorowano instalacją artystyczną zaprojektowaną przez Agatę Szabłowską i Sylwię Tyszkiewicz. Budowla była jednorazowa, a akcja czysto reklamowa. Teraz mamy do czynienia z wydarzeniem dużo bardziej spektakularnym, choć również komercyjnym.

Prawo do icebaru

Polska dołączyła bowiem do ekskluzywnego grona niewielu krajów na świecie, w których działają wyjątkowe cuda – knajpy w całości wykonane z lodu. I to przez cały rok!
Co jeszcze ciekawsze, Polska (a konkretniej Warszawa) już niebawem stanie się lodową stolicą świata – będą tu działały, jak chyba nigdzie indziej na świecie, aż dwa bary lodowe. Jak to możliwe? Jeden już powstał – partnerem właściciela lokalu jest znany producent wódki. Drugi powstanie w ciągu pół roku. Też będzie sponsorowany przez wódczanego potentata. Tyle że konkurencyjnego.

Na świecie, oprócz tego najsłynniejszego – icebaru w lapońskim Jukkasjärvi (położonego obok Ice Hotelu, 200 kilometrów za kołem podbiegunowym), bary lodowe działają w Mediolanie, Paryżu, Sztokholmie, Tokio, Helsinkach, Los Angeles, Londynie i austriackim Fügen. Pięć z nich należy do marki Absolut Vodka. Absolut, wraz z lapońskim Ice Hotelem, jest właścicielem prawa do nazwy „Icebar” – warszawski „Ice bar” używa tej nazwy nielegalnie. – Już na dniach V&S Absolut Spirits przedstawi swoje oficjalne oświadczenie w tej sprawie – mówi Dominika Nawrocka, PR Manager z firmy Sensors, reprezentującej w Polsce markę Absolut.

Warszawski bar lodowy jest oblegany od samego otwarcia. Nic dziwnego. Po raz pierwszy od dłuższego czasu na rynku pojawiło się miejsce przełamujące pewne standardy. – W Polsce knajpy starają się wyróżniać zazwyczaj programem i wystrojem, rzadziej zaskakują całościowym pomysłem na swój wizerunek. Na świecie zaś działa mnóstwo dyskotek, które można by nazwać specjalistycznymi, np. dyskoteki z piaskiem zamiast podłogi, basenami czy sztucznym śniegiem. W Polsce dotychczas takich miejsc nie było – mówi 23-letnia Joanna Turnia, bywalczyni klubów.

– Icebary są ucieczką od codzienności, rewelacyjnym miejscem na wyjątkową randkę, która potrafi zaskoczyć niejedną dziewczynę – dodaje John Thomas z Londynu, który nieraz odwiedzał tamtejszą restaurację lodową Below Zero.

Muzeum nie bar

Co przyciąga do lodowego baru Polaków? – Chciałam zobaczyć ten bar, bo to wyjątkowy – jak na polski klimat – pomysł. A poza tym przełamanie konwencji. Dotychczas każda knajpa musiała nadawać się albo do jedzenia albo do tańczenia. A ta nadaje się głównie do zwiedzania. To trochę jak muzeum, ale chyba fajnie choć raz takie miejsce zobaczyć – mówi Joanna Turnia, która odwiedziła warszawski Ice Bar przy Pięknej w ostatni weekend.

Do stworzenia pierwszej lodowej knajpy wykorzystano osiem ton lodu, które sprowadzono z Wrocławia od jedynego w Polsce producenta lodu w blokach lodowych. Z lodu wykonane są nie tylko ściany, ale także bar, krzesła, ławy i rzeźby. Te ostatnie, autorstwa Krzysztofa Gaca, rzeźbiarza-amatora, uformowano za pomocą piły i specjalnego żelazka. Narzędzia były potrzebne do cięcia brył lodowych, a następnie łączenia poszczególnych elementów. Pan Krzysztof żelazkiem rozgrzewał bloki lodowe, a następnie sklejał je w całość.

Lód latem

Pierwszy w Polsce icebar będzie obiektem całorocznym. Jak to możliwe, że lód mimo upału na zewnątrz nie będzie się topić?
Wszystko dzięki specjalnej wentylacji i urządzeniom chłodniczym, które zostały zainstalowane w klubie. Dzięki nim w środku baru temperatura wynosi minus osiem stopni Celsjusza.

Gdy wybierzemy się do baru lodowego, możemy liczyć na nie lada atrakcje. Najpierw zostaniemy poproszeni o założenie specjalnych srebrnych kurtek, przypominających skafandry kosmonautów. To po to, by siedząc na lodowych ławkach i chodząc pomiędzy blokami lodowymi zwyczajnie się nie przeziębić. W środku (klub podświetlany jest różnokolorowymi lampami) możemy już raczyć się serwowanymi przez barmanów kolorowymi drinkami. Wszystkie podawane są w kieliszkach wykonanych z… zamrożonej wody. Kto jednak lubi delektować się alkoholami, będzie musiał odłożyć na bok dotychczasowe preferencje. Gdy się nie pospieszy, kieliszek się po prostu roztopi. Na zakończenie wizyty w barze zostaniemy poczęstowani kawą, herbatą lub grzanym winem. W sumie za wejście zapłacimy 25 zł. Za dodatkową wódkę dopłacimy 7 zł, za drinki – co najmniej 13 zł. – Najfajniejszym elementem baru są rzeźby, zwłaszcza ta przedstawiająca sikającego wódką amora- mówi Joanna Turnia. – Każdy może podstawić pod niego kieliszek.

Do lodówki na zdrowie

Czym będzie się wyrózniał drugi bar lodowy, który powstanie jeszcze w tym roku w Warszawie? Temperatura ma być w nim trochę wyższa – około minus pięć stopni i prawdopodobnie, tak jak wszystkie Icebary należące do Absoluta, będzie wykonany z lodu pochodzącego z rzeki
Torne Älv w północnej Szwecji. – Jak to dokładnie będzie w Warszawie, tego jeszcze nie wiadomo, ponieważ dopiero rozpoczynają się poszukiwania właściwego partnera projektu – mówi Dominika Nawrocka. Wiadomo jednak, że Icebar także będzie obiektem całorocznym. – W zależności od lokalizacji będzie mógł pomieścić około 50 gości – dodaje Nawrocka.

Jedno z największych lodowych dzieł można też podziwiać w austriackim Tyrolu w miejscowości Fügen. Tamtejszy Ice House powstał z 60 ton lodu. Napoje serwuje się tam w stylowych lodowych pucharach. Wejście kosztuje pięć euro, a w cenę wliczony jest jeden drink. Ciekawie wygląda też sztokholmski Icebar, który mieści się w hotelu, i londyński, znajdujący się w w restauracji. Najdłuższą trasę musiał pokonać lód przeznaczony do budowy Icebaru w Tokio.

– Przeczytałem w jakiejś gazecie artykuł na temat Icebaru w Sztokholmie i bardzo mnie to zainteresowało. Piękno i czystość lodu zainspirowały mnie. Byłem pod wrażeniem oryginalności i autentyczności samej idei – tłumaczy swoją decyzję o otwarciu baru w Tokio Minoru Ohba. – Jestem pewien, że Japończykom spodoba się możliwość odbycia tej niezwykłej podróży z tokijskiej metropolii do lapońskiego Jukkasjärvi – dodaje. – Icebar to swego rodzaju sposób na odreagowanie. Mam kumpli, którzy chodzą na krioterapię. Wizyta w barze lodowym trochę przypomina taki zabieg, bo doskonale pobudza serce. Można więc powiedzieć, że wizyta w icebarze jest nie dość, że lecznicza, to do tego jeszcze zakrapiana – śmieje się John Thomas.

Krzysztof Szczepaniak / o2.pl