Porywająca, prawdziwa, przekonująca historia wielkich miłości w życiu zmarłego przed niemal trzema laty Johnny’ego Casha (znakomity Phoenix) – do muzyki i do wokalistki June Carter (świetna Witherspoon). To do June Cash smalił cholewki przez dziesięć lat (i ona, i on mieli w tym czasie nieudane związki i udane dzieci) zanim został zaakceptowany.Tych, którzy spodziewają się rzetelnej biografii Człowieka w Czerni, ostrzegam – film Mangolda skupia się przede wszystkim na triumfującym uczuciu, które zwycięża wszystko – i alkohol, i narkotyki, i czas. Scenariusz kończy się w momencie przyjętych oświadczyn w 1968 roku, gdy państwo Cash mieli jeszcze przed sobą 35 wspólnych lat, by umrzeć tego samego roku, w odstępie czterech miesięcy, jak przystało na pary stworzone dla siebie.
Podobnie jak w „Rayu” tak i tu pochodzenia blizn na sercu muzyka poszukuje się w ciężkim dzieciństwie artysty i tragicznej śmierci brata. W „Spacerze po linie” defiluje plejada gwiazd tamtych lat, wśród których znaleźli się oczywiście Elvis Presley i Jerry Lee Lewis (magnetyczny Payne). Odtwórcy głównych ról przez pół roku uczyli się śpiewu pod okiem kompozytora oryginalnego soundtracku do filmu – T-Bone Burnetta – i wypadli nadzwyczaj przekonująco. Murowani kandydaci do Oscarów.
Ania Kilian / www.aktivist.pl