Komisja Europejska od dawna ostrzegała, że nie będzie tolerować absurdalnie wysokich stawek opłat roamingowych. Firmy te apele zlekceważyły, więc teraz Bruksela chce ich przymusić do obniżenia cen specjalnym rozporządzeniem
Koszty roamingu – czyli korzystania z własnego telefonu komórkowego w obcej sieci za granicą – już od dawna były solą w oku unijnych urzędników, a zwłaszcza komisarz ds. społeczeństwa informacyjnego Viviane Reding. Od grudnia 2004 r., gdy objęła ona stanowisko w Komisji Europejskiej, luksemburska komisarz alarmowała, że Europejczycy płacą absurdalne stawki za roaming zagraniczny. Przykładowo, Maltańczyk korzystający z telefonu – zarejestrowanego w sieci Vodafone – na Łotwie (w sieci Tele2) płaci 12,7 euro (50 zł) za każde 4 minuty rozmowy w godzinach szczytu. Polacy płacą niewiele mniej. Według danych Komisji taka sama, 4-minutowa rozmowa w szczycie z komórki Ery przeprowadzona w słoweńskiej sieci Mobitel kosztowała 8,11 euro. Komisja znalazła więcej takich kwiatków. I wszystkie umieściła na specjalnej stronie internetowej. Przez kilka tygodni strona ta (http://europa.eu.int/information_society/activities/roaming/index_en.htm) była najczęściej odwiedzaną stroną WWW unijnej administracji.
Podczas oficjalnego otwarcia tego miniportalu, na początku października 2005 r., Reding ostrzegła, że po kilku miesiącach jej urzędnicy raz jeszcze sprawdzą, czy operatorzy z własnej woli zredukowali stawki – niemające nic wspólnego z faktycznym kosztem świadczenia usługi powiększonym o godziwy zysk. (To, że roaming nie musi być drogi, udowodnili m.in. operatorzy skandynawscy – którzy proponują połączenia w roamingu międzynarodowym nawet za 20 eurocentów za minutę).
– Ostrzegłam wówczas, że po raz ostatni przyglądam się z boku. Zapowiedziałam, że jeśli ceny nie zaczną się zbliżać do bardziej rynkowych, to podejmę działania legislacyjne. Bo Komisja Europejska ma obowiązek zagwarantowania konsumentom, by mogli czerpać korzyści ze wspólnego rynku – powiedziała w środę Reding. I teraz przyszedł czas na realizację tej zapowiedzi.
– W ciągu ostatnich dni moje służby zaczęły uaktualniać informacje. To, co zobaczyliśmy, jest frustrujące. Ceny się nie zmieniły – dodała komisarz. Jej reakcja była więc oczywista. Reding zleciła urzędnikom KE, by rozpoczęli prace nad projektem unijnego rozporządzenia w sprawie roamingu. Komisja przedstawi je państwom członkowskim i Parlamentowi Europejskiemu jeszcze przed letnią przerwą.
Jeżeli wszystko pójdzie po jej myśli, rozporządzenie zaczęłoby obowiązywać już w drugiej połowie 2007 r. Rozporządzenie tym różni się m.in. od dyrektywy, że wszyscy unijni operatorzy musieliby się do niego stosować już od jego wejścia w życie. A zwłaszcza do kluczowego zapisu o tym, że koszt roamingu międzynarodowego nie może przekraczać kosztów roamingu krajowego (w niektórych krajach dozwolony jest roaming także między sieciami krajowymi; w Polsce jeszcze nie, ale prowadzone są przygotowania).
Komisarz Reding jest przekonana, że to rozporządzenie zostanie zaakceptowane przez rządy państw Unii. W UE był już precedens: rozporządzenie nakazujące, by koszty transferów bankowych między państwami UE były takie same jak transferów krajowych.
Szczegóły rozporządzenia dotyczące roamingu zostaną opublikowane w kwietniu.