Z „powodów formalnych” Naczelny Sąd Administracyjny w Krakowie uchylił decyzję o warunkach zabudowy obwodnicy Jędrzejowa, z roszczeniami występują także okoliczni mieszkańcy i właściciele gruntów. Tymczasem od pół roku po obwodnicy jeżdżą samochody.Po siedmiu latach NSA w Krakowie rozstrzygnął protest mieszkańców przeciw decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania przestrzennego, w konsekwencji której wydano pozwolenie na budowę obwodnicy. Sąd uchylił tę decyzję ze względów formalnych. – Na pewno będziemy musieli podyskutować, czy w takiej sytuacji jakieś formalności musimy podjąć – mówi Ewa Sayor, dyrektor Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Kielcach.
Zdaniem prawników dyrekcji, decyzja NSA nie ma już teraz znaczenia. – Niczego to nie zmieni. Raz, że obwodnica już jest, czyli zaistniały nieodwracalne skutki prawne. Dwa, co chyba ważniejsze, że uchylenie decyzji o warunkach wynikało ze zmiany przepisów podczas wydawania decyzji przez burmistrza Jędrzejowa. W dokumentacji miał opinię Powiatowego Inspektora Sanitarnego o oddziaływaniu na środowisko. Tymczasem cztery dni przed jej podpisaniem wszedł w życie przepis mówiący, że powinna to być opinia inspektora wojewódzkiego – wyjaśniają.
W sprawie obwodnicy Jędrzejowa w przyszłym tygodniu spotkają się przedstawiciele wojewody świętokrzyskiego i dyrekcja GDDKiA. Zamierzają zebrać informacje o wszystkich roszczeniach, jakie wysuwają niezadowoleni z tej inwestycji. Teraz część skarg jest u wojewody, część w GDDKiA, jeszcze inne w starostwie i u wykonawcy budowy. – Można je ułożyć w trzy grupy. Jedna – to mieszkańcy skarżący się na uciążliwości związane z obwodnicą, czyli hałas i zanieczyszczenie środowiska. Drugą grupę tworzą właściciele działek w jej pobliżu, którzy domagają się odszkodowań za zniszczenie ich pól podczas budowy. Kolejna to osoby niezadowolone z wysokości wypłaconych odszkodowań czy wykupów – wylicza dyrektor Sayor. Tłumaczy, że aby sprawnie rozpatrywać protesty, muszą m.in. ustalić jednego adresata, tzn. gdzie skargi mają trafiać.