Katastrofa śmigłowca premiera

Śmigłowiec z premierem Leszkiem Millerem na pokładzie awaryjnie lądował w czwartek wieczorem w okolicach Piaseczna na południe od Warszawy. Wśród pasażerów była także minister Aleksandra Jakubowska. Miller ma złamane dwa kręgi piersiowe. Najbliższy tydzień spędzi w szpitalu. Odwołana została zapowiedziana na piątek wizyta premiera w Irlandii.O 18.30 mieszkanka Pilawy, miejscowości między Piasecznem a Górą Kalwarią, usłyszała ryk silnika i zobaczyła opadający helikopter z biało-czerwoną szachownicą.

– Śmigłowiec Mi-8 leciał tuż nad domami. Nagle zawrócił, jakby szukając miejsca do lądowania – opowiada Grzegorz Badowski, 21-letni mieszkaniec Pilawy. – Chwilę potem o mało nie uderzył o dom, ale w ostatniej chwili poderwał się do góry i go ominął – opowiada, pokazując ręką na dwupiętrowy budynek.

Spadł, ścinając czubki drzew, 200 m od głównej drogi. Młodnik, w który trafił, zamortyzował upadek. O 18.51 zaalarmowane zostało warszawskie pogotowie.

– Mieli cholerne szczęście, że przeżyli, maszyna jest kompletnie rozbita – mówił jeden z wezwanych strażaków. Pierwsi na miejsce dotarli policjanci z piaseczyńskiej drogówki. Oni wyciągnęli premiera i położyli na nosze. Straż pożarna i policja zabezpieczyły teren i ślady wypadku. Śmigłowiec został pokryty pianą, groził wybuchem. Strażacy usunęli też z jego baków paliwo – około 400 litrów.

Jak powiedział Marek Wagner, szef kancelarii premiera, w maszynie podróżowało 15 osób. Wszyscy zostali ranni. Dziewięć osób odwieziono do szpitala przy ul. Wołoskiej, pozostałe na Solec (3), Szaserów, Stępińską i Barską. Według oficjalnego komunikatu premier ma uszkodzone dwa kręgi piersiowe. Pozostanie w szpitalu siedem dni. Aleksandra Jakubowska, szefowa gabinetu politycznego premiera, ma ranę głowy. W najcięższym stanie jest oficer BOR. Został zakleszczony we wraku. Operowano też pracownicę z Centrum Informacyjnego, która miała uszkodzone płuco.

Zastępczyni ds. klinicznych szpitala MSWiA przy Wołoskiej Grażyna Rydzewska zapewnia: – Osiem osób jest w stanie ciężkim. Życiu poszkodowanych nie zagraża niebezpieczeństwo.

Przyczyną wypadku była awaria silników. Czy tak było, zbada komisja, którą pokieruje płk Ryszard Michałowski.

– Od lat mowa o tym, że trzeba unowocześnić park lotniczy dla najważniejszych ludzi w kraju. Nie znam sytuacji, by w jakimkolwiek większym kraju VIPy latały takim starym sprzetem – powiedział rozgłośni TOK FM ekspert od spraw lotnictwa Grzegorz Hołdanowicz, publicysta „Skrzydlatej Polski”. – Przed ostatnią pielgrzymka papieską był dylemat czy można Ojca Świętego przewozić tym samym śmigłowcem co w 1979 roku.

i więcej szczegółów Gazeta Wyborcza