zaPROGRRAMowane Szaleństwo Dźwięku

Progrram – to Wrocławska grupa działająca na scenie alternatywnej juz od połowy lat 80. Wywodzi się z punkowych korzeni, jednak wciąż ewoluuje flirtując z kolejnymi gatunkami muzycznymi jak hard core czy free jazz i gitarowa awangarda.To, co proponują jest absolutnie bezkompromisowym zjawiskiem, wymykającym się wszelakim klasyfikacjom. W skład grupy wchodzą Kostas Georgakopulos – wokal, Wojtek Dobrowolski – gitara, Tomek Gimbut – gitara, Andrzej Nawrocki – klawisze, Marcin Witkowski – perkusja.

Właśnie pojawiła się ich kolejna, juz piąta płyta, zapewne najlepsza w dorobku, a to za sprawą gości, którzy udzielili swoich talentów podczas jej nagrywania. Jak sądzę najważniejszym z nich jest niejaki Jerzy Mazoll – legenda Polskiej sceny jazzowej. Legenda tyleż kultowa, co tajemnicza bo ze względu na awangardowośc swoich poczynań, dociera do niewielkiej grupy słuchaczy. Brał udział w niezliczonych projektach a bodajże jedynym, który wpisał się w popkulturę była znana płyta Kazika Staszewskiego nagrana wraz z Arythmic Perfection – zespołem Mazolla. Był on tez współzałożycielem legendarnej grupy Miłość wraz z Mikołajem Trzaską, Ryszardem Tymonem Tymańskim, Jackiem Oltererm i Leszkiem Możdzerem, oraz liderem jazzowej formacji NRD. Ukuł określenie YASS, które jest nazwą Polskiego odłamu jazzu improwizowanego. Jest też twórcą koncepcji arytmicznej perfekcji, według której w chaosie improwizowanej muzyki można odnaleźć doskonałą rytmikę jazzową. Mazoll jest genialnym klarnecistą i kompozytorem obecnie działaja dwa jego projekty: Arythmic Perfection i Pieces of Brain. Oprócz niego na płycie gościnnie zagrali także: Alek Korecki (Tilt, Tie Break), Dominik Strycharski (Pulsarus, RH+), Maciek Miechowicz (Kobong, Neuma). Jak więc widać mieszanka charakterów i temperamentów istnie wybuchowa…

Nie będę za pomocą tej recenzji przekonywał, że to muzyka dla wszystkich, bo tak nie jest. Myślę że trzeba być „wyrobionym” słuchaczem aby w koncentracji dotrwać do końca tej znakomitej płyty. Nagrana z olbrzymim pazurem, aż iskrząca od ścierających się koncepcji muzyki jest jednym z najlepszych niszowych, czy też alternatywnych albumów roku 2005.

Poprzez spotkanie tak wielu różnych muzyków w studiu doszło do bezprecedensowego na Polskiej sceny kolażu stylów: ostrych i ciężkich metalowych riffów, psychodelicznego rocka czy ulotnego freejazzu. Wydaje się że to zlepek nieuporządkowanych dźwięków, z których tak naprawdę zaczyna się wyłaniać doskonały porządek, choć o nieznoszącym porównań temperamencie. Ciągłe zmiany rytmu, gęste nagromadzenie niesamowitych brzmień, nieprzewidywalnych efektów dźwiękowych, nagłe uderzenia harcorowej gitary i wreszcie liryczne brzmienie fletu i klarnetu, nie dają nawet na chwilę oderwać się od raz zaczętego słuchania, powodując ciarki i przywołując na myśl urojenia zamkniętego w swoich myślach shizofrenika. Pozornie chaotyczne dźwięki są w rzeczywistości perfekcyjnym dziełem zagranym z mistrzowskim kunsztem.

Jeśli nazwiska takie jak Mazoll, Knuth, Chris Speed, John Zorn czy Sun RA nie są wam obce to właśnie znaleźliście coś, co nie da wam wytchnienia przez najbliższe tygodnie, jeśli nie to po prostu spróbujcie posłuchać. Natomiast jeśli FreeJazz to dla Was hałas – zdecydowanie odradzam. Psychoza murowana…