Matóra poprafkowa poszła rzenójonco

„Chłopi” myleni z „Weselem”, a Gajowiec z „Przedwiośnia” z Januszem Gajosem – maturalna poprawka z języka polskiego wypadła żenująco.W całej Polsce trwają poprawkowe matury. Zdają ją osoby, które z przyczyn losowych nie zdawały w maju ub. roku, oblały albo też zdały, ale postanowiły poprawić wynik (nowa matura daje taką możliwość). Tych ostatnich jest najwięcej.

Sesja zaczęła się 16 stycznia od egzaminu z języka polskiego. W Łodzi tamtejsza komisja egzaminacyjna już oceniła prace. Wypadły źle. „Młody Boryna bawił się na swoim weselu bardzo dobrze, dopóki nie przypomniał sobie, że musi zadąć w złoty róg” – napisał w wypracowaniu jeden z maturzystów. Inny w swojej pracy stwierdził, że Cezary Baryka, bohater „Przedwiośnia”, rozmawiał z… Gajosem. – Powinno być: z Gajowcem, urzędnikiem rządowym i przyjacielem matki Baryki – wyjaśnia polonistka sprawdzająca matury.

Maturzyści mieli w Łodzi do wyboru dwa tematy – wspomniane „Przedwiośnie” jako głos w dyskusji nad kształtem odrodzonej Polski oraz różne modele rodziny na przykładzie „Tanga” Mrożka i „Chłopów” Reymonta. Znalazł się jednak maturzysta, który napisał wypracowanie na temat „Troska o losy ojczyzny w twórczości Kochanowskiego, Modrzewskiego i Potockiego”. – Sam go sobie zaproponował, łamiąc żelazną zasadę, że na maturze tematy proponują egzaminujący. Praca w ogóle nie została oceniona – mówi Anna Finkstejn z Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej. – Ogólnie poziom jest żenujący. Większość zdających nie potrafi budować zdań poprawnych pod względem gramatycznym. Fatalny jest styl. Mnóstwo błędów rzeczowych i frazeologicznych. Wiele wypowiedzi przypomina klisze z bryków. Część testowa matury wykazała, że wielu młodych ludzi nie rozumie pytań z arkusza i odpowiada nie na temat – dodaje.

Maturzyści nie ryzykują. Jeśli zamiast polepszyć majowy wynik, pogorszą go, na świadectwie i tak zostaje ten lepszy. To zdaniem nauczycieli główny powód fatalnego poziomu. Druga przyczyna: egzamin można poprawiać w nieskończoność. Młodzi ludzie zdają go więc z marszu, na zasadzie, „a nuż się uda”.

Maturzysta, który polepszy wynik, dostaje aneks do świadectwa maturalnego. – Poprawki będą traktowane poważnie, gdy zacznie się za nie płacić. Niewykluczone, że już od sesji majowej 2007 r. – uważa Mirosław Sawicki, dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej.

Marcin Markowski, Gazeta Wyborcza