Bezdenna głupota w powabnej oprawie

Komedia romantyczna z pewnością nie jest polską specjalnością, ale w „Tylko mnie kochaj” Ryszard Zatorski pozwolił sobie zlekceważyć inteligencję widzów. Zaserwował im totalną bzdurę!Teoretycznie wszystko się zgadza. Materiał na kasowy film – bez wielkich ambicji, ale do oglądania – jest. A więc: przystojny facet otwiera drzwi, a na progu stoi rezolutna, świetnie ubrana sześciolatka, która oświadcza, że jest jego córką. Schemat wyświechtany, ale sprawdzony w podobnych produkcjach. Do tego zdjęcia jak kolorowe pocztówki, przyjemne piosenki, dobry samochód, eleganckie kobiety. No i ładni bohaterowie ze znanymi, dobrze sprzedającymi się twarzami z soap oper: „polski Brad Pitt” vel Marek Brodecki z „Kryminalnych”, czyli Maciej Zakościelny, salowa Mariolka ze szpitala w Leśnej Górze vel luksusowa niania czyli Agnieszka Dygant i Agnieszka Grochowska, nieopatrzona w serialach, ale za to śliczna i delikatna. A na okrasę Grażyna Szapołowska i Jan Frycz.

Tylko co z tego, skoro autorzy traktują widzów jak półgłówków, którym wystarczy mignąć przed oczami kolorowym obrazkiem z wyższych sfer. Ryszard Zatorski, który w „Nigdy w życiu” opierał się na książce Grocholi i adaptacji Łepkowskiej, teraz postanowił napisać scenariusz samodzielnie. No i wymyślił historyjkę, której głupota przekracza dozwolone normy. Chłopak przesypia się z koleżanką ze szkoły, robi jej dziecko, a po sześciu latach w ogóle jej nie poznaje. Podrywa jak obcą osobę i nawet przez głowę mu nie przechodzi, że kiedyś się znali. Ale i tak ma za swoje. Po latach jego świat zaludnia się postaciami, z których co druga okazuje się rodzonym bratem panienki, jej mamusią albo tatusiem. W końcu chłopak do tego stopnia głupieje, że szukając ukochanej, miota się między Warszawą a Sopotem i jak oszalały biega po plaży, zapominając o istnieniu komórek.

W amerykańskich komediach romantycznych Meg Ryan czy Sandra Bullock chodzą po zwyczajnych ulicach, żyją w zwyczajnych mieszkaniach. Twórcy „Tylko mnie kochaj” proponują widzom świat z nierealnych, kolorowych magazynów. Tatuś obkupuje małą damę w salonie Dolce & Gabana, bohaterowie mieszkają w penthousach na szczycie wieżowców, o jakich marzyłby niejeden bardzo bogaty nowojorczyk. A niech sobie zabiegany i spracowany Polak popatrzy!

Popatrzy? Pewnie tak. Ale czy, wychodząc z kina, nie poczuje się nabity w butelkę? Może czasem warto sobie przypomnieć, że nawet w komercyjnym, mało intelektualnym kinie amerykańskim, producenci dbają przede wszystkim o scenariusze?

„Tylko mnie kochaj”. Polska, 2006. Reż. Ryszard Zatorski. Wyk.: Maciej Zakościelny, Agnieszka Grochowska, Agnieszka Dygant. Dystrybucja: Studio Interfilm, ITI Cinema

Barbara Hollender Rzeczpospolita.pl