To, jak radzimy sobie na parkiecie, decyduje o sukcesie w miłości – najlepszym współmałżonkiem będzie ten, z kim najlepiej nam się tańczy – przekonują amerykańscy badacze.Patrick Swayze, John Travolta, Uma Thurman, Jennifer Lopez – pewnie nie mielibyśmy nic przeciwko temu, gdyby któraś z tych gwiazd pojawiła się na naszej sylwestrowej prywatce. I kusić nas będzie nie tyle ich sława czy uroda, ile przede wszystkim to, jak te osoby radzą sobie na parkiecie. Dlaczego jednak właśnie taniec powoduje, że niepozorny, niewysoki Swayze czy puszysty Travolta rozpala serca kobiet do czerwoności? Nie chodzi tu bynajmniej o kroki i piruety, ale o symetryczną budowę ciała, która najlepiej uwydatnia się właśnie przy okazji zabawy na parkiecie. Przekonują nas o tym w najnowszym „Nature” naukowcy z Centrum Studiów nad Ewolucją Człowieka przy Rutgers University w New Jersey.
Taniec prawdę ci powie
Już sam Karol Darwin interesował się funkcją tańców godowych w życiu zwierząt oraz ich wkładem w proces naturalnej selekcji. W czasie rytualnych tańców samiec cietrzewia czy flaminga może zaprezentować swoje wdzięki partnerce, np. to, że jest ładniej ubarwiony, większy, i może zaoferować samicy lepszy materiał genetyczny aniżeli pozostali konkurenci. – Zastanawiało nas, czy podobnie jest i w przypadku ludzi, czy faktycznie ludzie, którzy ładniej tańczą, wydają się nam atrakcyjniejsi – wyjaśnia dr William Brown, główny autor badania.
Aby sprawdzić swoją hipotezę, badacze wyruszyli w lecie ub.r. na słoneczną Jamajkę, której mieszkańcy słyną z poczucia rytmu i miłości do tańca. Do uczestnictwa w eksperymencie zaproszono 183 jamajskich nastolatków, dziewczęta i chłopców, których poproszono o przetańczenie jednej minuty w rytmie ubiegłorocznego wakacyjnego hitu. Każdy z takich występów był nagrywany na wideo za pomocą specjalnej kamery. – Dzięki niej mogliśmy klatka po klatce zobaczyć kolejno następujące pojedyncze ruchy, które składają się na skomplikowane taneczne figury – wyjaśnia dr Brown. Z podobnych technik analizy ruchu korzystają na co dzień na przykład inżynierowie przemysłu sportowego i trenerzy, gdyż tylko w ten sposób da się „rozpracować” szybkie ludzkie ruchy.
Symetria jest piękna
Pozostało jeszcze znalezienie wskaźnika atrakcyjności. Innymi słowy – tego czynnika, który czyniłby z danej osoby idealnego partnera. – Za najbardziej miarodajny uznaliśmy tzw. czynnik symetryczności – mówi autor pracy. Jak wynika z licznych wcześniej prowadzonych badań, symetryczny kształt naszego ciała bardzo dużo mówi o naszej kondycji i naszym genetycznym wyposażeniu. – Zasada jest prosta – przyznaje dr Brown. – Wszyscy jesteśmy zaprogramowani na symetryczność, a każde odstępstwo od niej świadczy o wyłączeniu lub złym działaniu jakiegoś genu, o przebytej chorobie lub np. zarażeniu pasożytami. – Aby określić symetryczność każdego z uczestników, poddano ich dokładnym pomiarom antropometrycznym. Zmierzono ich łokcie, nadgarstki, kostki, kolana, stopy, trzecie, czwarte i piąte palce oraz małżowiny uszne. – Dzięki temu mogliśmy zidentyfikować najbardziej i najmniej symetrycznych tancerzy obu płci – dodaje badacz. Aby na wyniki eksperymentu nie wpłynęły żadne czynniki zakłócające, np. to, jak tancerze byli ubrani czy jak wyglądała ich twarz, każdy z filmów został poddany komputerowej obróbce i przetworzony na animację, której bohaterem była neutralna, bezpłciowa postać. Na koniec tak spreparowane filmiki przedstawiono 155 widzom (byli rówieśnikami tancerzy), którzy mieli ocenić atrakcyjność wykonywanego tańca oraz określić płeć tancerza.
Te wybredne kobiety
Zgodnie z przewidywaniami badaczy, najwyższe noty otrzymały popisy najbardziej symetrycznych tancerzy, niezależnie, czy byli kobietami, czy mężczyznami. Na ocenę nie wpływała również płeć sędziego.
– Jeśli chodzi o rozpoznanie płci tancerzy, jurorzy mieli sporo problemów, udało im się ją zgadnąć średnio w 62 proc. przypadków. Ciut lepiej radziły sobie z tym panie – zaznacza dr Brown.
Symetria tancerza odgrywała największą rolę, gdy oceniającym była kobieta, a ocenianym – mężczyzna. W takim przypadku parametry budowy ciała odpowiadały aż za połowę ogólnego wrażenia i oceny tancerza. Podobną prawidłowość, jednak zdecydowanie mniej wyraźną, zaobserwowano w przypadku panów. Co ciekawe, ci najbardziej symetryczni cenili ruchy symetrycznie zbudowanych kobiet znacznie wyżej aniżeli pozostali.
– To, że kobiety okazały się bardziej wybredne, nie powinno nas wcale dziwić. To one najwięcej inwestują w przyszłą rodzinę i to na nie spada najwięcej obowiązków i trudów związanych z wychowaniem potomstwa – komentuje Brown. Skoro zaś kobieta ponosi największe ryzyko, decydując się na jednego partnera, to chyba należy jej się prawo do małego grymaszenia. – Możliwe, że taniec dostarcza też innych wskazówek, które wpływają na nasz wybór – zauważa specjalizujący się w badaniu atrakcyjności dr George Fieldman, psycholog z Buckinghamshire Chilterns University College. To taniec przecież mówi o poczuciu rytmu, o koordynacji ruchów, energiczności danej osoby, tzn. o jej możliwościach w zakresie atakowania, ucieczki czy zdobywania pożywienia. O tym – czy dobry tancerz to faktycznie dobry mąż – amerykańscy badacze chcą się ostatecznie przekonać w trakcie kolejnego projektu badawczego, który ma śledzić losy uczestników poprzedniego eksperymentu na przestrzeni kolejnych lat. Jednak nim do niego przystąpią, z pewnością wybiorą się na karnawałową potańcówkę.
Karolina Piotrowska / Gazeta.pl