Ilona Sojda, laureatką festiwalu studenckiego

Zwyciężczyni tegorocznego 41 Studenckiego Festiwalu Piosenki w Krakowie jest uczennicą klasy maturalnej I Liceum Ogólnokształcącego w Kielcach. Śpiewa od dawna, ale w taki sposób i takie teksty – od niespełna roku.Na prowadzone przez Marka Tercza zajęcia Sceny Autorskiej Kieleckiego Centrum Kultury przyszła w styczniu. Zaciągnął ją tam syn Marka, Kuba, który usłyszał utalentowaną licealistkę podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Tam Ilona dowiedziała się o „sile emocji na scenie” i zaczęła „pracować nad interpretacją”. Na festiwal w Krakowie przygotowała trzy piosenki, wszystkie do tekstów i z muzyką Marka Tercza.

– Wcześniej brałam już udział w konkursach, jeżdżąc z zespołem Młodzieżowego Domu Kultury „Zameczek” – opowiada Ilona. – Ale wtedy śpiewałam głównie covery, znane piosenki, znanych wykonawców. To zupełnie co innego. Teksty Marka są mi bardzo bliskie, rozumiem je, czuję i staram się śpiewać tak, żeby poczuła je także publiczność.

Ilona marzy o występach na scenie, zapewnia, że nie przestanie śpiewać, ale nie chce też zaniedbać nauki. Po maturze będzie próbowała się dostać na medycynę do Warszawy. Wybrała stolicę zarówno ze względu na wysoki poziom uczelni, jak i większe możliwości artystyczne. Fiatem pandą, którego wygrała na SFP, do Kielc kierował będzie jej tata. Ale już niebawem Ilona sama zrobi prawo jazdy. – Jestem na finiszu – zapewnia.

Dla kieleckiego barda, Marka Tercza nie jest ważne, czy jego podopieczna zostanie lekarzem. On wie, że ona już jest artystką. – Przez to, że jest nieprzystająca, swoja, jest niezwykle trudna do nazwania. I to jej potęga – mówi Marek Tercz. – W przypadku takich totalnie autorskich piosenek wykonawca jest pasem transmisyjnym pomiędzy autorem i publicznością. Chodzi o to, żeby ten pas przekazywał drgania, rezonował. Ilona potrafi stworzyć taki rezonans. Jeśli ktoś śpiewa sensem i emocjami, to śpiewa prawdę. Myślę, że ona tak robi – uważa Tercz.

Kielecką piosenkarkę komplementuje też Mirosław Czyżykiewicz z jury festiwalu. – Indywidualność, siła wyrazu, naturalna energia – wymienia jednym tchem. – Prawdziwa iskra, której nikt z nas nie znał. Spadła z nieba i zadziwiła bezpretensjonalnością, niezwykłym zaangażowaniem… A jeśli będzie dobrze prowadzona, to już w przyszłym roku udowodni solowym recitalem, że jest artystką – podkreśla.

Agnieszka Kozik Gazeta Wyborcza