Otoczona ze wszystkich stron lasami wieś dawała niegdyś schronienie powstańcom i partyzantom – dziś jest prawdziwą oazą spokoju, gdzie prowadzi tylko jedna droga, ale za to trzy szlaki turystyczne.Na amatorów kąpieli czeka w Lipiu kilkuhektarowy zalew nad rzeczką Kotyzką nazywany „Tamą”. Jego brzegi porastają szuwary, są tam też siedliska rosiczki – rośliny odżywiającej się owadami. Można też znaleźć miejsce do kąpieli. – Woda jest niezwykle czysta, bo Kotyzka ma źródła w lesie, około kilometra dalej, nic jej nie zanieczyszcza – zapewnia Stanisław Kosior, prezes Stowarzyszenia Promocji i Rozwoju „Kotyzka”, które postawiło sobie za cel m.in. przyciągnięcie do Lipia turystów.

Zalew nie jest zbyt głęboki, w miejscu koryta Kotyzki dochodzi do 2,5 metra. Służy także wędkarzom, którzy mogą tam złowić karpia, szczupaka czy okonia. Wraz z odległym o około półtora kilometra zbiornikiem „Płuczka” stanowi pozostałość kopalni „Zębiec”, jednej z chybionych inwestycji PRL-u, która miała służyć pozyskiwaniu żelaza z piasków żelazistych.

Po tym okresie została też linia kolejki wąskotorowej ze Starachowic, która obecnie służy wyłącznie turystom, a jej stacja końcowa znajduje się na południowym krańcu Lipia.

Była to niegdyś wieś górnicza i hutnicza. Wydobywaną w jej okolicy rudę żelaza wożono do zakładów starachowickich lub przetwarzano na miejscu. – Zostały ślady dymarek i urządzeń hydrotechnicznych na Kotyzce – mówi Stanisław Kosior.

W czasie epidemii cholery w połowie XIX wieku zmarła większość mieszkańców Lipia. Nieliczni, którzy ocaleli, postawili na ich cześć w 1849 roku kamienną kolumnę przy drodze w północnej części wsi, w pobliżu alei bezszypułkowych dębów pozostałych po nieistniejącej już leśniczówce. W lesie w stronę Małyszyna, prawdopodobnie w miejscu grzebania zmarłych, znajduje się pomnik, jaki żonie i wnukowi wzniósł mieszkaniec Lipia o nazwisku Kurek.

W okresie powstania styczniowego otoczona ze wszystkich stron wieś stanowiła bazę dla oddziałów dowodzonych przez Dionizego Czachowskiego. Po zwycięskiej bitwie pod Lubienią i zdobyciu Iłży odpoczywał tam też ze swoim oddziałem powstańczym Karol Kalita-Rębajło.

Dla upamiętnienia tamtych wydarzeń stowarzyszenie Kotyzka zorganizowało w styczniu br. I Złaz Szlakiem Powstańców Styczniowych.

Stanisław Kosior zapowiada kolejne. Wraz z żoną Olgą prowadzi on w Lipiu gospodarstwo agroturystyczne, w którym główną atrakcję stanowi nocleg na sianie, a także warsztaty ceramiczne i plastyczne. Położone jest ono w części wsi zwanej Podłaziska. W pobliżu w lesie znajdują się bagna, z których wypływa Kotyzka. Teren ten, na którym spotkać można gniazda czarnych bocianów, jest nazywany „Przepaścią”. – Według legendy koń z wozem tam się utopił, a chomąto wypłynęło w Iłży – opowiada Andrzej Cygan, przodownik turystyki pieszej PTTK ze Starachowic, który oprowadzał nas po Lipiu. – Jakiś włościanin z wozem zaprzężonym w woły utonął, a drewniane części wypłynęły – podaje swoją wersję Stanisław Kosior.

Jak tam trafić

Lipie położone jest kilka kilometrów na północ od Starachowic. Z tego miasta dojechać tam można ulicami Leśną lub Kościelną. Do końca września w każdą niedzielę kursuje kolejka wąskotorowa, odjazdy ze stacji Starachowice-Wąskie o godz. 12, 14, 16 i 18. Do wsi dojść też można żółtym szlakiem turystycznym Starachowice – Iłża lub czarnym z Lubieni, a także dojechać czerwonym rowerowym ze Starachowic. Więcej informacji znaleźć można na stronie www.lipie.go.pl

Janusz Kędracki Gazeta Wyborcza