ONE SELF – Mniam!

Nie ukrywam, że wytwórnia Ninja Tune jest dla mnie najbardziej zdumiewającym zjawiskiem na rynku muzycznym. Za każdym razem, gdy sięgam po kolejną płytę opatrzoną logiem Zen, nie wiem czym zostanę poczęstowany ale…nigdy się nie zawodzę.Tym razem wpadła mi w ręce wspaniale wydana pozycja „One Self – Children of Possibility”, która całkiem niedawno ujrzała światło dzienne. Jest to najnowszy projekt Dj Vadima, który obok polskiego Skalpela jest jedynym przedstawicielem europy wschodniej wydawanym przez NT.

Tym razem wspierany przez Yarah Bravo i Blurum 13. Yarah Bravo to niesamowicie kreatywna wokalistka znana z współpracy z takimi tuzam muzyki elektronicznej i hip-hopu jak Antipop Consortium, The Herbaliser, Dj Krush, Dj Hype, Roots Manuva, Asian Dub Foundation czy RZA (Wu-Tang Clan) jednak dotąd można ją było usłyszeć na koncertach i w co bardziej efemerycznych projektach. Z kolei Blu Rum 13 (znany także jako Blurb i Tha Killah Platapus) to utalentowany MC i producent, który współpracował już wcześniej z Vadimem przy okazji albumu „U.S.S.R.

Life From The Other Side”. Tworzył także projejkt Bullfrog wraz z Kid Koala występując u boku sław takich jak Herbie Hancock czy Medeski Martin And Wood. Wydał tez płytę „Vaguely Familliar” nakładem labelu Vadima Jazz Fudge oraz współpracował z czarodziejem muzyki elektronicznej Lukiem Vibertem (aka Wagon Christ).

Tyle personaliów, teraz o płycie. Otóż współpraca powyższych indywidualności zaowocowała niespodziewanie smacznym, muzycznym kąskiem. Znajdziemy tu fantastycznie płynący hip-hop, doskonałe rymy Yarah, orientalne ozdobniki idealnie wpasowujące się w estetykę abstrakcyjnych, chwilami nawet funkowych beatów i bardzo bujającą, mimo że połamaną rytmikę. Niesamowicie bogata jest tu także warstwa brzmieniowa i dzięki temu pomimo stosunkowo jednorodnej (jak na NT) stylistyki muzyka z kawałka na kawałek zmienia się delikatnie, jakby niepostrzeżenie, jednocześnie tworząc zwartą całość.

Usłyszycie tu echa orientalnej etniki, gitarowych riffów rodem z psychodelicznego rocka, „ninjowo-clickowej” elektroniki czy reggae, a to wszystko po mistrzowsku wplecione w hip-hop. Tu muzyka nie jest tylko podkładem służącym jako tło dla MC’s, a doskonałym uzupełnieniem rymowanych historii. Jeśli znajdujecie się w estetyce Herbalisera czy chociażby rodzimego Fisza lub Poe, pokochacie te płytę, jeśli macie dobre warunki odsłuchowe, zachwycicie się brzmieniem a jeśli ten tekst choć na chwilę przykuł Waszą uwagę to namawiam do spróbowania – czeka Was naprawdę wysmakowana, muzyczna uczta.