Podobieństwa między amerykańskim „Shrekiem” a angielskim „Szeregowcem Dolotem” kończą się na dużym budżecie i technice CG. To właśnie ta technika jest jedynym mocnym argumentem przemawiającym za obejrzeniem przygód bohaterskiego gołębia.Pewien poczciwy gołąb leśny z prowincji Wielkiej Brytanii postanawia zaciągnąć się do elitarnej jednostki RAFu noszącej w czasie II wojny światowej wiadomości dla Aliantów przez linię wroga. Valiant (pol. dzielny) ma problemy w czasie szkolenia, ale w rezultacie dostaje najważniejsze zadanie tej wojny – przenieść kod do zaszyfrowanych wiadomości na temat lądowania w Normandii. W wypełnieniu zadania przeszkadzają mu okrutne sokoły dowodzone przez bezwzględnego generała von Talona (von Szpona). Okazuje się jednak, że nawet przeciętniak taki jak Valiant może zostać bohaterem, zwłaszcza, gdy na horyzoncie pojawia się również piękna gołebica-sanitariuszka Wiktoria.
„Szeregowiec Dolot” (angielski tytuł „Valiant”) jest pierwszą zrealizowaną w Europie animacją w technice CG. Za jego produkcję odpowiadał John H. Williams, który wyprodukował „Shreka 1” i „2”. Williams z niewiadomych powodów chciał bardzo udowodnić, że Europa nie jest wcale gorsza od Stanów Zjednoczonych, przynajmniej jeśli chodzi o produkcję długometrażowych bajek. W tym celu za grube pieniądze (cała produkcja kosztowała 40 mln dolarów) wybudował w Ealing Studios w Londynie najnowocześniejsze europejskie studio animacji komputerowej. We wrześniu 2003 produkcja przeniosła się do nowopowstałego studia w Londynie, w którym zatrudniono ponad 200. fachowców z 17. krajów.
Niestety podobieństwa między amerykańskim „Shrekiem” a angielskim „Dolotem” kończą się na dużym budżecie i technice CG, która w istocie jest jedynym mocnym argumentem przemawiającym za obejrzeniem przygód bohaterskiego gołębia. Twórcy „Valianta” nie wzięli przy tym pod uwagę, że siłą opowieści o zielonym ogrze, oprócz nowoczesnej animacji komputerowej, były świetne dialogi, dzięki którym „Shrek” stał się bajką nie tyle dla dzieci, co dla dorosłych. „Szeregowiec Dolot” pod tym względem nie wyróżnia się niczym od powstających jak grzyby po deszczu podobnych produkcji – doskonale zrealizowanych, sympatycznych, z morałem, acz przewidywalnych i znikających w mrokach niepamięci jak uciekający nam sprzed nosa autobus. Po co płakać – za 10 minut będzie następny.
I cóż z tego, że do odtwarzania głosów bohaterów zatrudniono tu całą plejadę doskonałych brytyjskich aktorów, takich jak Evan McGregor, Tim Curry czy John Cleese. Cóż z tego, że w polskim dubbingu występują m.in. Piotr Adamczyk, Jerzy Gończak, Krzysztof Kowalewski czy Marian Opania. W wojnie brytyjsko-amerykańskiej o najlepszą animację 3:1 dla Amerykanów.
Szeregowiec Dolot
Gary Chapman, Rob Letterman
Wielka Brytania
Kuba Stojek / o2.pl