Kiedy na początku sierpnia Jean-Michael Jarre spotkał się w Gdańsku ze swoimi fanami, wśród ludzi stojących w kolejce po autograf muzyka był fotograf Sławomir Fiebig.W zamian za podpis przekazał Jarre`owi płytę DVD z zapisem swojej diaporamy. Dziś wiadomo, że będzie ona wyświetlana podczas wielkiego show „Przestrzeń wolności”
– Diaporama to projekcja przezroczy z kilku rzutników jednocześnie. Obrazy nakładają się jeden na drugi, ale pozostają nieruchome – wyjaśnia Fiebig. – Towarzyszy im podkład dźwiękowy. – Klasyczna diaporama musiała być sterowana ręcznie za pomocą miksera, którym ściemniało się jeden rzutnik, a rozświetlało drugi. Teraz wszystko idzie z komputera – dodaje fotograf.
Sympatyczni ci Francuzi
Diaporama, którą Fiebig wręczył człowiekowi z obsługi Jarre`a, nosi tytuł „Zatrzymane zmiany. Polska 1981” i przewidziana jest na trzy rzutniki (projekcja trwa pięć minut). Składają się na nią slajdy z pierwszego zjazdu „Solidarności” i ze stanu wojennego, wszystkie zdjęcia robione były w Gdańsku. – Pomyślałem, że będzie to dobry prezent dla Jarre`a – wspomina Fiebig. – Do płyty dołączyłem na wszelki wypadek swój numer telefonu i adres mailowy.
I rzeczywiście – po dwóch dniach fotograf odebrał telefon od Antoine`a Charpentiera, menedżera Jarre`a. – Powiedział, że slajdy bardzo się spodobały całej ekipie i samemu Jarre`owi i że chcieliby je wykorzystać podczas wielkiego koncertu w stoczni. Oczywiście, zgodziłem się – nie kryje radości Fiebig.
Potem nastąpiła jeszcze seria ocieplających wzajemne stosunki maili. – Sympatyczni ci Francuzi, „dear Slawomir” – pisali – z uśmiechem dorzuca fotograf, potem zapadła ostateczna decyzja – diaporama „Zatrzymane zmiany. Polska 1981” będzie pokazywana podczas koncertu „Przestrzeń wolności”. Slajdy będą rzucane na dwie ściany – budynku hali stoczni tuż za sceną i budynku obok sceny, który został specjalnie z tej okazji pomalowany w całości na biało.
Pokazał słowiańską duszę
– Muzyka Jeana-Michaela jest często stosowana jako podkład pod diaporamy – tłumaczy Fiebig. – W „Zatrzymanych zmianach” dałem jednak Szopena, okrzyki z manifestacji Leppera i „Piosenkę dla córki” Pietrzyka.
Sławomir Fiebig lubi, owszem, twórczość Jeana-Michaela, ale bardziej ceni sobie dokonania jego ojca – Maurice`a. – Komponował wspaniałą muzykę filmową, np. ten motyw z „Doktora Żiwago” – przypomina fotograf i nuci faktycznie rozpoznawalny fragment. – Idealnie oddał tam charakter słowiańskiej duszy.
Sam Fiebig ma w części duszę słowiańską, w części niemiecką, szwajcarską i francuską. Urodził się w Żerkowie (woj. poznańskie), do Gdańska przyjechał jako uczeń II klasy liceum. Jego ojciec tworzył tu oddział farmacji na Akademii Medycznej. – Fotografią interesowałem się od dzieciństwa, mój dziadek był fotografem – wspomina Fiebig. – Jednak pierwsze „poważne” zdjęcia, jakie zrobiłem, powstały podczas pochodu pierwszomajowego w 1971 r., kiedy robotnicy nieśli transparenty z hasłem: „Żądamy ukarania winnych za wydarzenia grudniowe”.
Fotograficzna pasja zaprowadziła go do Gdańskiego Towarzystwa Fotograficznego, gdzie działa do dziś, głównie jako twórca diaporam. – Tematem takiego slajd-show może być wszystko – mówi Fiebig. – Na przykład ślady dawnej Rosji w ZSRR (byłem tam w latach 70.), jesień albo przyznanie mi numeru NIP. Chciałem pokazać, jak państwo poprzez kolejne nadawane numery widzi obywatela.